Będą kolejne próby podniesienia kutra, który leży na mieliźnie w okolicach Ustki. Armator zadeklarował, że będzie próbował uratować częściowo zatopioną jednostkę. Kuter UST 83 osiadł na mieliźnie 12 grudnia. Jednostkę próbowano wyciągnąć na otwarte morze, ale kadłub zaczął przeciekać i kuter ugrzązł na kolejnej mieliźnie. Udało się za to wypompować paliwo ze zbiorników jednostki i nie ma już zagrożenia dla środowiska. Kapitan portu Ustka Andrzej Rączka poinformował, że trzyosobowa załoga jest dziś przesłuchiwana w sprawie okoliczności wypadku. W jego opinii kuter jest wciąż do uratowania. – Szansa jest zawsze, ale trzeba pamiętać, że to stara jednostka, która łatwo może się rozszczelnić, powiedział kapitan.
Mirosław Krajewski, zastępca dyrektora Urzędu Morskiego w Słupsku poinformował, że doholowanie jednostki do portu w Ustce będzie możliwe tylko wtedy, kiedy kadłub zostanie uszczelniony a woda zostanie z jednostki wypompowana. – Nie mogę pozwolić, by jednostka zatonęła na torze wodnym w casie holowania do portu, powiedział Mirosław Krajewski.
Kuter osiadł na mieliźnie dwa kilometry na zachód od portu w Ustce. Podczas połowu zgasł silnik, jednostka straciła sterowność i zdryfowała na mieliznę. – Kuter najpierw stracił sterowność, potem miał awarię silnika i zdryfował blisko brzegu. Próbowano go ściągnąć z mielizny, powiedział oficer kapitanatu portu w Ustce Jerzy Duczmal. Udało się częściowo, ale na jednej z mielizn drewniane poszycie kadłuba zaczęło przeciekać. Pompy, które sprowadzono na pokład, nie zdołały opanować wycieku. Stąd decyzja o pozostawieniu jednostki na mieliźnie.
Trzyosobowej załodze nic się nie stało. Drewniany kuter ma 45 lat. Przed wyjściem w morze był sprawny.