Bieżnia, rower, steper czy boisko do squasha – to narzędzia niezbędne do walki z poświątecznymi kilogramami, która w klubach fitness już się rozpoczęła. Pierwsi chętni do spalenia nadprogramowych kalorii od rana oblegają sale do ćwiczeń. Większość przyznaje, że przed nimi sporo pracy, bo w święta się nie ograniczali. – Przeraziłem się wchodząc na wagę – 2,5 kilograma więcej! Ale trudno się dziwić skoro pierogi i ciasta były moim paliwem przez święta, mówi naszemu reporterowi jeden z ćwiczących na bieżni.
– Namówił mnie w czasie świąt szwagier, to mój powrót na siłownię aż po roku. Fakt, że dzień po świętach, ale to dobry moment, żeby wrócić do treningu, dodaje użytkownik roweru fitness.
W klubach najwięcej klientów pojawia się jednak dopiero po Sylwestrze, choć i dziś na niską frekwencję nie można narzekać. – Najbardziej zagorzali wyczynowcy są u nas już od samego rana. Kilka osób kręci się po siłowni, dział kardio jest oblężony, mamy też squashowców na kortach, mówi Magda Banach, instruktorka z gdańskiego klubu Good Luck.
Trenerzy fitness radzą, żeby poświąteczne zrzucanie brzucha rozpoczynać od spokojniejszych ćwiczeń – najlepiej od spaceru albo jazdy na rowerze.