Audycja „Samorządowy Piątek Radia Gdańsk” była poświęcona przygotowaniom Głównego Miasta w Gdańsku do sezonu. Ostatnio radni przedłużyli częściowy zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach. Joanna Stankiewicz poprosiła o opinie na ten temat radne: Beatę Dunajewską z Wszystko dla Gdańska oraz Elżbietę Strzelczyk z Prawa i Sprawiedliwości.
Beata Dunajewska stwierdziła, że zakaz sprzedaży alkoholu odniósł częściowy sukces. – W przypadku dwóch punktów śledztwo wszczęła radna dzielnicowa; podobno sprzedawały alkohol po godzinie 23:00. Natomiast większość się dostosowała. Postanowiliśmy przedłużyć zakaz sprzedaży alkoholu po godzinie 23:00. Dla mnie jako członka Komisji Przeciwdziałania Problemom Alkoholowym to połowa kroku: oczywiście jest to jakiś kompromis. Jeżeli prezydent uwzględniłaby sugestie osób zajmujących się profilaktyką, zakaz obowiązywałby od godziny 22:00 i dotyczyłby większej liczby sklepów, obszar też pewnie byłby szerszy. Pojawiały się głosy, że po godzinie 22:00 powinno się wprowadzić prohibicję, oczywiście sklepową, w całym mieście – przypomniała.
Natomiast Elżbieta Strzelczyk uznała zakaz za nieskuteczny. – Uważam, że to niewiele dało, może troszeczkę na Głównym Mieście, ale to rzeczywiście kawałek kroku, który zrobiliśmy, bo wydaje mi się, że jeżeli jest taka sytuacja, że faktycznie dotyczyło to ośmiu sklepów, a w restauracjach jak najbardziej można alkohol kupić, nie jest tak, że po godzinie 23:00 nie ma tego spożycia. Czasami wystarczy przejść się 200 metrów poza tę strefę i już są sklepy czynne całodobowo, gdzie można kupić alkohol, więc jeżeli ktoś będzie chciał go kupić, zrobi to tuż obok. Wydaje mi się, że powinniśmy pójść szerzej, to znaczy rozszerzyć to na sąsiednie dzielnice, które też mają dużo knajp, restauracji, barów, klubów nocnych. Wtedy, gdyby rzeczywiście był problem z nabyciem alkoholu, miałoby to sens – sugerowała.
Radne zastanawiały się też nad sposobem na zmniejszenie hałasu w centrum Gdańska. Może skuteczne byłoby wskazanie miejsc, w których mogliby występować uliczni grajkowie? – Wyznaczenie stref byłoby sposobem, gdyby muzycy chcieli tego przestrzegać. To zabawa w kotka i myszkę: policja najczęściej nie reaguje dlatego, że mamy duże niedobory, jeżeli chodzi o patrole. Od tego jest również straż miejska, aczkolwiek moim zdaniem dużo tu zmieni fakt, że w sezonie letnim jej patrole mają funkcjonować też w nocy, bo co z tego, że w dzień spiszą jednego czy drugiego grajka, jak oni wracają wieczorem i hałasują pod oknami mieszkańców? – pytała retorycznie Dunajewska.
Z kolei Strzelczyk wskazywała na złożony charakter problemu. – Kij ma dwa końce: jak ktoś mieszka w centrum miasta, czyli na przykład na Głównym Mieście, to niestety musi liczyć się z tym, że jest tam głośno. Oczywiście chcielibyśmy, żeby mieszkańcy mogli tam normalnie żyć, żeby to nie była dzielnica, w której są tylko lokale do najmu, ale również takie do normalnego życia, bo to przepiękna dzielnica i naprawdę klimatycznie fantastyczna, ale nakazywanie grajkom przebywania w konkretnym miejscu wydaje mi się walką z wiatrakami, bo artyści to dusze artystyczne, a dusza artystyczna to taka, która może zagrać na przykład tylko w jednym miejscu – wskazywała.
Posłuchaj całej audycji:
MarWer