89-letni windsurfer z Gdyni został rekordzistą Guinnessa jako najstarszy na świecie pływający na desce sportowiec. Krótki rejs, który zapewnił mu rekord, odbył się przy plaży Śródmieście. Piotr „Małolat” Dudek, żeby dołączyć do grona najstarszych windsurferów, musiał pływać na desce przez trzy kolejne miesiące.
Piotr Dudek na desce z żaglem pływa od 1981 roku. Przez ponad 40 lat zdobył ogromne doświadczenie. Wyszkolił też setki adeptów trudnej sztuki windsurfingu. Pobicie rekordu Guinnessa wymagało wytrwałości i hartu ducha oraz ciała, ponieważ wpis do księgi wymagał schodzenia na wodę w lutym, marcu i kwietniu.
– Zimna woda nie jest problemem, bo od trzydziestu lat morsuję – zapewniał Dudek przed wejściem do zimnej wody Bałtyku.
Warunki do pływania były trudne, wiatr zmienny i niezbyt mocny. Mimo słusznego wieku Dudek podniósł żagiel i – jak gdyby nigdy nic – popłynął w stronę Helu przy dopingu znajomych z Gdyńskiego Klubu Morsów.
RELACJE OBSERWUJĄCYCH
– Piotra znamy od lat i teraz, na wodzie, jest dokładnie taki sam, jak zawsze. Serdeczny, uśmiechnięty i zawsze otwarty na ludzi i nowe wyzwania – mówił jeden z klubowiczów, obserwując zmagania „Małolata” z deską i żaglem. – Proszę zobaczyć, jak płynie. Spokojnie, i stabilnie – widać, że to doświadczony surfer. Mógłby tak płynąć aż do Szwecji – dodawali inni.
Po wyjściu z wody senior-windsurfer nie krył radości, chociaż – jak sam przyznawał – nigdy nie przypuszczał, że trafi do księgi rekordów.
RECEPTA NA DŁUGOWIECZNOŚĆ
– Wypłynąłem, przypłynąłem – podsumował z uśmiechem swój ostatni, rekordowy rejs, Piotr Dudek. Pytany o receptę na długowieczność i źródło siły do bycia tak aktywnym w wieku 89 lat, mówił przede wszystkim o zdrowym stylu życia.
– Prowadzę po prostu zdrowy tryb życia: rano gimnastyka, wieczorem przynajmniej dwa kilometry spaceru. Chociaż pobiłem rekord, nie kończę z pływaniem, to nie był ostatni raz, kiedy wszedłem do wody. Zbliża się sezon, więc całe lato będę spędzał na jeziorach – zapewniał. – Pierwszy raz, jak wszedłem na deskę, to częściej lądowałem w wodzie niż na desce i to właśnie mnie zmobilizowało do tego, żeby trenować. A było to w 1981 roku – wspominał rekordzista.
Mężczyzna otrzymał od prezydenta Gdyni pamiątkowy puchar i torbę z miejskimi gadżetami.
Bartosz Stracewski/ol