W zeszłym tygodniu w Luksemburgu ministrowie spraw wewnętrznych obradowali na temat problemów migracyjnych. Rzecznik rządu Piotr Müller w trakcie niedzielnego programu w TVP Info odniósł się do podjętej w Luksemburgu kwestii relokacji migrantów. Zapowiedział, iż Polska będzie blokowała rozwiązania dotyczące relokacji migrantów, bo – zdaniem polityka – to bardzo krótkoterminowe myślenie, które de facto spowoduje, że fale migracyjne będą jeszcze dalej idące.
Rzecznik rządu podkreślił, że Polska będzie blokowała te rozwiązania na poziomie Rady UE. – To jest ten etap, który jest za nami, ale on może jeszcze wrócić po Parlamencie Europejskim. Też będziemy budować koalicję w ramach PE – zapowiedział.
Müller powiedział też, że Polska nie wypełni zobowiązań, jeśli staną się prawem unijnym. – Mamy prawo do tego, aby odmówić i ponieść ewentualne koszty – zaznaczył.
Rzecznik rządu zwracał jednocześnie uwagę, że „nie może być tak, że te osoby są zmuszane do tego rodzaju sytuacji”. Jego zdaniem, efektem relokacji jest zachęta dla przemytników zarabiających na przemycie osób, aby jeszcze więcej tych osób do Europy skierować. – Zawsze, kiedy dyskutujemy o kwestiach migracyjnych, to to podkreślamy – mówił.
– Tego typu mechanizmy, o których dzisiaj mówi UE, de facto zachęcają wszystkich przestępców do tego, aby jeszcze więcej osób kierować do UE – ocenił. – To bardzo krótkoterminowe myślenie, to co dzisiaj jest proponowane w UE. De facto tego typu mechanizmy powodują, że fale migracyjne będą jeszcze dalej idące – dodał.
Müller oświadczył też, że „jesteśmy gotowi, aby na terenie Afryki, krajów, z których pochodzą migracje, pomagać na miejscu, aby nie dochodziło do tego typu sytuacji”.
OSTATECZNE STANOWISKO WS. REFORMY REGULACJI MIGRACYJNYCH
Ministrowie spraw wewnętrznych, obradujący w czwartek w Luksemburgu, po kilkunastu godzinach negocjacji, przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim.
Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system „obowiązkowej solidarności”. Polega on na tym, że choć „żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji”, to „ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy”. Liczbę tę ustalono na 30 tys.
– Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę – czytamy w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył Polskiej Agencji Prasowej wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.
PAP/ol