Narodowy Fundusz Zdrowia zachęca do udziału w kampanii edukacyjnej „Odwołuję, nie blokuję” zainicjowanej przez Centrum Medyczne CMP. Akcja zwraca uwagę na problem niestawiania się pacjentów na umówione wizyty lekarskie bez wcześniejszego odwołania.
Tylko na Pomorzu w pierwszym półroczu tego roku odnotowano blisko 37 tysięcy nieodwołanych wizyt u specjalistów takich jak onkolog, endokrynolog, kardiolog czy ortopeda.
– Narodowy Fundusz Zdrowia bierze udział w kampanii „Odwołuję, nie blokuję”. Jej celem jest edukacja zarówno pacjentów, jak i placówek medycznych, a także usprawnienie wzajemnego kontaktu w celu odwołania wizyty i tym samym zwiększenie skuteczności zagospodarowania niewykorzystanych terminów. Pomorski NFZ zwraca się z apelem do pacjentów, którzy nie mogą przyjść do lekarza w ustalonym terminie, o odwoływanie wizyt i tym samym nieblokowanie terminów – tłumaczy Monika Kierat z pomorskiego oddziału NFZ.
Od listopada 2019 roku Narodowy Fundusz Zdrowia wysyła do pacjentów SMS-y z przypomnieniami o zbliżającym się terminie wizyty u specjalisty. – Dotyczą one około 40 wybranych świadczeń. Pacjent oprócz informacji o dacie wizyty otrzymuje numer telefonu, pod który może zadzwonić, aby ją odwołać. Miesięcznie NFZ wysyła około 800 tysięcy takich wiadomości. Mimo to na Pomorzu w pierwszym półroczu tego roku odnotowano blisko 37 tysięcy nieodwołanych wizyt u różnego rodzaju specjalistów, a w całej Polsce na umówione wizyty nie przyszło ponad 457 tysięcy osób. Problem jest ogromny, bo co roku w województwie pomorskim przepadają tysiące terminów wizyt, mogłyby z nich skorzystać potrzebujące osoby, a nieodwołana wizyta to zablokowana możliwość – wyjaśnia Kierat.
„POWINNI POMYŚLEĆ O INNYCH”
Gdańszczanie potwierdzają, że nieodwołana wizyta znacznie utrudnia dostanie się do specjalisty, na które czasem trzeba czekać nawet dwa lata. – Na wizytę u kardiologa mąż czekał rok od czasu, gdy go zarejestrowałam. Mam świadomość, że możliwość szybszego dostania się do specjalisty może uratować komuś życie – podkreśla jedna z mieszkanek.
– Sam musiałem długo czekać na specjalistę, w niektórych przypadkach pół roku, a w niektórych dwa lata – dodaje inny mieszkaniec.
Posłuchaj materiału naszej reporterki:
Marta Włodarczyk/MarWer