Czy mecz z Chrobrym był przypadkiem, czy efektem świetnej pracy? Na ile zwycięstwo 4:2 jest realną oceną potencjału, a na ile wypadkową kilku szczęśliwych czynników? W skrócie – jaka jest dziś prawda o Lechii? Te pytania kibice zadają sobie od inauguracji. Część odpowiedzi poznamy w piątek wieczorem po meczu z Motorem Lublin. Pierwszy gwizdek o 20:30.
Lechia jest w budowie. Kierownikiem został Szymon Grabowski, a od kiedy wziął się do pracy, zmieniło mu się szefostwo. Adam Mandziara materiałów nie dostarczał, Łukasz Smolarow – po jednym transporcie w postaci Miłosza Kałahura – na kolejny długo kazał czekać. Aż doczekał się zwolnienia. Zastąpił do Jakub Chodorowski, a tak naprawdę: Paolo Urfer. Szwajcar rządzi po swojemu, kadrę stara się wzmocnić. Zaczyna jednak nietypowo, bo od ofensywy. A to defensorów Lechia potrzebuje więcej niż pilnie.
W tej sytuacji gdańszczanie polegać muszą na kreatywności Grabowskiego. Pierwszą przeszkodę szkoleniowiec pokonał z pomysłem i gracją, bo ustawienie Dominika Piły na prawej obronie wypaliło w Głogowie znakomicie. Teraz szukać trzeba kolejnych rozwiązań.
– Budowanie zaczyna się od pomysłu. Nie jest chaotyczne i nie jest „na hurra”. Zawodnicy, którzy do nas trafią, nie mają przyjść na chwilę i tylko po to, by być – podkreśla Grabowski, pytany o transfery. – Po rozmowach z Paolo Urferem jestem spokojny, że ludzie, którzy przyjdą, dadzą tej ekipie jakość. W tej chwili skupiamy się na zawodnikach ofensywnych, ale cieszę się, że do nas przychodzą. Mam możliwość, by wykazać się jako trener i strateg – dodaje.
GRABOWSKI WYBRAŁ RADĘ DRUŻYNY
Roboty ma mnóstwo, a poza sprawami typowo sportowymi, musi też stworzyć zespół. Nie na murawie, a poza nią. W szatni. Zbudować kolektyw. Zaczął od wytypowania liderów. W radzie drużyny znaleźli się Jan Biegański, Miłosz Szczepański, Luis Fernandez i Conrado. To ciekawy wybór, bo co najmniej dwóch z nich chciało latem Gdańsk opuścić.
– Jest to czwórka ludzi, których wytypowałem do tego, żeby w tym okresie sprawowali te funkcje. Chciałbym, żeby od nich wychodziło bardzo dużo, ale takich Luisów, Janków, Conrado czy Miłoszów w szatni jest więcej. Chociażby „Zjawka” (Łukasz Zjawiński – przyp. red.), który robi w szatni kapitalną robotę w aspekcie przywództwa i spalania. Uprzedzając pytania, to, że Miłosz wyszedł z opaską w Głogowie, nie oznacza, że w kolejnych meczach też będzie kapitanem. Dotyczy to też innych zawodników. Jesteśmy na etapie budowania drużyny, poznawania się. Chciałbym, żeby odpowiedzialność rozkładała się na wszystkich zawodników. Każdy musi sprostać temu zadaniu – podkreśla Grabowski.
(Fot. Tymoteusz Kobiela/Radio Gdańsk)
Wtóruje mu jeden ze wspomnianej rady, Jan Biegański: – Przed meczem w Głogowie powiedzieliśmy sobie, że tak naprawdę mamy 22 kapitanów. Każdy musi wziąć odpowiedzialność za wynik i grę. Uważam, że mam cechy przywódcze, byłem kapitanem reprezentacji U20. Paradoksalnie, bo mam tylko 20 lat, wielu chłopaków jest ode mnie młodszych. Staram się pomagać tak, jak mogę, i to musimy robić na boisku – podkreśla piłkarz, który po trudnych trzech rundach znów ma być jedną z wiodących postaci Lechii.
MOTOR TO ŚWIETNIE POUKŁADANA DRUŻYNA
Dla Szymona Grabowskiego będzie to kolejne w ostatnich tygodniach starcie z Motorem Lublin. To ten zespół po rzutach karnych okazał się lepszy od jego Stomilu Olsztyn w barażach o Fortuna 1 Ligę. Teraz Grabowski, który podkreśla, że w żadnym wypadku nie traktuje tego jako rewanżu, spróbuje przechytrzyć Goncalo Feio w Gdańsku.
– Zadanie będzie bardzo trudne. Przyjeżdża do nas jedna z lepiej poukładanych drużyn. Współpracują w jednym systemie od dłuższego czasu, struktura jest dla wszystkich klarowna. Bardzo dobrze się w tym czują i widać to w każdym meczu. Myślę, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. Wszystko w naszych rękach, głowach i nogach, byśmy po godzinie 22 cieszyli się z pierwszych punktów zdobytych w domu – mówi szkoleniowiec Lechii.
Początek meczu Lechia Gdańsk – Motor Lublin w piątek o 20:30.
Tymoteusz Kobiela