Firma Port Service działa w Gdańsku od 29 lat. Umowa z miastem na dzierżawę terenu kończy się w przyszłym roku, ale z tego, co wiemy, zakład chciałby kontynuować działalność w tym miejscu. To nie podoba się mieszkańcom. Dlaczego? Co dalej z firmą? O tym w audycji „Samorządowy Piątek” z Joanną Stankiewicz rozmawiali: Beata Dunajewska, radna Wszystko dla Gdańska, Przemysław Majewski, radny Prawa i Sprawiedliwości, oraz Łukasz Hamadyk, przewodniczący Zarządu Dzielnicy Nowy Port i prezes zarządu Stowarzyszenia Gdańsk Tworzą Mieszkańcy.
– Przez lata wykryto wiele nieprawidłowości, chociażby nielegalne składowiska czy nielegalną ziemię przywiezioną z Ukrainy z rakotwórczym HCB. Z radną Dunajewską już w 2012 roku ujawnialiśmy te nieprawidłowości. Później było jeszcze wiele ciekawych historii. Prezydent Paweł Adamowicz obiecał, że ta umowa z firmą nie będzie przedłużona, wiceprezydent Piotr Grzelak roku temu na sesji audytoryjnej również to obiecał. Mam nadzieję, że to zostanie dotrzymane. Pytanie: jakie możliwości po tym wygaśnięciu umowy będzie miał Skarb Państwa? Pamiętajmy, że ten teren został odziedziczony poprzez zmiany ustawowe. Miasto nim zarządza i mam nadzieję, że stamtąd też wyjdzie jasna deklaracja, chociaż – nie ukrywam – przez wiele lat tej deklaracji nie było. I o to mamy żal. Liczę, że wszystkie siły polityczne będą dążyć do tego, żeby zdrowie i życie mieszkańców nie było zagrożone – zauważył Hamadyk.
– Cieszę się, że żyjemy w takich czasach, gdy ekologia i ochrona środowiska ma ogromne znaczenie. Duże firmy, jak Orlen czy Port Gdańsk, są dziś mocno nastawione na to, by działać proekologicznie. Tymczasem Port Service jakby żyje w dawnych czasach. To, że oni mówią, że coś robią, że mają dział PR-u, to nic nie znaczy. Mieszkańcy cały czas odczuwają uciążliwości. Poza tym jak się raz straci wiarygodność, a oni ją stracili, to ciężko ją odzyskać. Kupowanie komputerów do szkół, sponsorowanie drużyn piłkarskich – to w tym momencie nie ma już żadnego znaczenia. Wiem, że Gdańsk, ale też województwo, potrzebuje takiej spalarni, bo tam są spalane na przykład odpady ze szpitali. Być może kontrahenci będą musieli wozić to gdzieś na południe Polski, żeby to spalać. Natomiast my tutaj w Gdańsku nie chcemy Port Service’u, bo jest to dla nas firma niewiarygodna. Nawet wtedy, gdy przez jedną ze stacji telewizyjnych zostało ujawnione, że zostały przewiezione odpady bardzo toksyczne dla organizmu ludzkiego i są źle składowane, to oni traktowali nas w sposób protekcjonalny, ośmieszali nas, mówili, że nic się nie stało, a przecież tak naprawdę mieliśmy wszystko czarno na białym. Dopiero po zmianie zarządu firma się zorientowała, że nie da się tak rozmawiać z mieszkańcami, że trzeba traktować ich poważnie. Na odzyskanie wiarygodności pracuje się latami – przyznała Dunajewska.
– Gdańsk niestety ma pewien problem, jeśli chodzi o czystość powietrza, czystość środowiskową, bo to nie tylko Port Service, to są także pozostałości fosforu w Wiślince, to są uciążliwości zapachowe z wysypiska w Szadółkach. Im mniej takich miejsc, tym lepiej dla gdańszczan. Pojawiały się wielokrotnie sygnały, że Gdańsk jest w czołówce miejsc w Polsce z największą wykrywalnością chorób nowotworowych i można się zastanawiać, jakie są tego przyczyny. Mam nadzieję, że ta umowa faktycznie nie zostanie przedłużona. Z naszej strony, jako opozycji, będziemy lobbować, żeby w żaden sposób Port Service nie wpłynął na organy, by kontynuować swoją działalność. Mam nadzieję, że wszyscy damy wspólnie wyraźny sygnał, że Port Service nie powinien tutaj funkcjonować – powiedział Majewski.
am