David Brembly to urodzony w Kolonii koszykarz, który swoje umiejętności gry rozwijał w Sopocie. Tam grał dla drugiej, jak i pierwszej drużyny Trefla. Aktualnie występuje w wymagającej lidze francuskiej, w której zasila szeregi ekipy z Dijon. Razem ze swoją drużyną zakończyli sezon na czwartym miejscu.
W Sopocie David Brembly uczył się koszykówki, ale także języka polskiego czy matematyki, gdyż jest maturzystą i byłym uczniem Sopockiej Akademii Tenisowej. Jak sam mówi, początki nie były łatwe, szczególnie ze względu na stopień trudności naszego języka.
– Przyjechałem tu do trzeciej klasy gimnazjum, żeby grać w UKS 7. Niestety moja znajomość języka polskiego nie była tak dobra, żeby dostać się do I LO, więc moja mama znalazła Sopocką Akademię Tenisową, gdzie dyrektor Andrzej Szczepański mnie przyjął. Miałem indywidualny tok nauczania i to jest super w tej szkole, że mogłem uczęszczać na treningi, tak jak chciałem, a nauczyciele ze mną współpracowali. Szlifowaliśmy szczególnie polski, żeby zdać maturę. Polska ortografia jest bardzo trudna – wspominał Brembly.
ŻYCIE W PODRÓŻY I KONTUZJE
Bywa, że portale sportowe opisują Davida jako reprezentanta Niemiec. Jak sam jednak mówi, uczył się głównie w Polsce, choć ze względu na podróżniczy tryb życia, często zmieniał szkoły.
– W Niemczech ukończyłem tylko dwie klasy, a resztę w Polsce. Tak naprawdę byłem cztery lata w Sopockiej Akademii Tenisowej. Potem te szkoły się zmieniały, też ze względu na zawody moich rodziców. Tata śpiewał, więc był cały czas w podróży, a mama miała własny balet w Gdyni. Była choreografem, więc szkoły się czasami zmieniały. Razem z Sopocką Akademią było chyba trzynaście szkół – opowiadał zawodnik.
Aktualnie Brembly zasila szeregi francuskiego JDA Dijon Basket. Zdaniem kibiców mógłby celować dużo wyżej. Zawodnik zmagał się jednak z wieloma kontuzjami, które opóźniły jego rozwój w koszykówce.
– W mojej karierze były trzy lata kontuzji, które miałem w bardzo ważnym etapie, bo w wieku 24, 25 i 26 lat. Wtedy robi się jako koszykarz ogromne postępy. Nabiera się wtedy doświadczenia, a ja musiałem walczyć o to, żeby w ogóle stać na parkiecie. Uciekł mi trochę ten czas, ale mam nadzieję, że będę go mógł odrobić. Koszykarze grają coraz dłużej i mam nadzieję, że mi też będzie to dane – mówił. – Jeżeli chodzi o Dijon, była to oferta, która przyszła dość późno, ale było to coś nowego. Nie grałem wcześniej we francuskiej lidze, a jest moim zdaniem mocną ligą. Zagraliśmy dobry sezon, byliśmy czwarci – dodał.
Posłuchaj całej rozmowy:
Jakub Krysiewicz