Odwołania rady nadzorczej Miejskiego Zakładu Komunikacji w Słupsku żądają radni miejscy z klubu PiS. Zdaniem rajców członkowie rady są współodpowiedzialni za kłopoty miejskiej spółki i powinni odejść ze stanowisk.
Strata MZK za ostatnie dwa lat to ponad siedem milionów złotych. Kilka dni temu odwołano wieloletnią prezes Annę Szurek.
– Według nas powinna nastąpić wymiana całej rady nadzorczej. Problemy w spółce MZK i procesy, które się tam odbywały na szczeblu zarządczym, są efektem czterech, a nawet pięciu lat. My widzimy ewidentnie, że ten pion nadzorczy w postaci rady nadzorczej działał wadliwie, niezgodnie naszym zdaniem z kodeksem spółek handlowych, na które tak chętnie powołuje się pani prezydent – mówi radny Adam Treder.
– Dla nas formuła jest obojętna, czy członkowie rady podadzą się do dymisji, czy odwoła ich pani prezydent. Uważamy, że oni nie spełniają swoich zadań, do których zostali powołani, pokazują to przykłady z ostatnich lat. Myślę, że są współodpowiedzialni za to, jaka sytuacja jest obecnie w Miejskim Zakładzie Komunikacji – dodaje radny Jacek Szaran z PiS.
23 sierpnia odbyć się ma nadzwyczajna sesja rady miasta w Słupsku między innymi w sprawie sytuacji w MZK. Prezydent Słupska na ostatniej konferencji prasowej uspokajała, że miejska spółka jest stabilna i nie ma problemów z bieżącą działalnością oraz finansami.
Krystyna Danilecka-Wojewódzka jako prezydent miasta i właściciel spółki obniżyła wartość jednego udziału w MZK z 500 do 340 złotych. Odwołana prezes Anna Szurek uważa tę decyzję za złą. Została zdymisjonowana za naruszenia zasad zamówień publicznych i w związku z utratą zaufania. Była prezes żąda przeprosin od prezydent Słupska, bo w jej opinii nie było żadnych merytorycznych podstaw do odwołania ze stanowiska.
Przemysław Woś/jk