Zejść pod wodę, znaleźć skarb, ale dopłynąć do niego używając do nawigacji tylko kompasu. To jedno z najtrudniejszych zadań, jakie postawiono przed uczestnikami imprezy dla pływaków i płetwonurków Diving Day. Zabawa dla osób związanych z wodą odbyła się przy molo w Gdańsku-Brzeźnie. Diving Day, pomimo nazwy, nie jest imprezą jedynie dla osób pływających pod wodą. To zabawa dla wszystkich, którzy wodę kochają, dlatego konkurencje były różnorodne. Na początek odbył się wyścig pływacki na dystansie 950 m. Długość nieprzypadkowa, bo za 3 tygodnie na tym samym dystansie zawodnicy wystartują w innej imprezie organizowanej przez MOSiR – Triathlon Gdańsk. Jak wskazywał dyrektor MOSiR-u Leszek Paszkowski, wiele osób – w tym i on – traktowało dzisiejsze zawody jako przetarcie właśnie przed triathlonem. Były dwie kategorie – dla osób płynących bez sprzętu oraz tych, które wspomagały się płetwami.
Diving Day było także dobrą okazją dla płetwonurków do poznania strefy przy molo w Brzeźnie, która na co dzień jest dla nich zamknięta. Wytyczono tam trasę, którą pary płetwonurków miały pokonać w jak najkrótszym czasie. Zadanie nie było jednak proste, bo do nawigacji mogli używać jedynie kompasu, a widoczność była bardzo słaba i nie przekraczała 1-2 m. Do odwiedzenia było 5 punktów. Z każdego z nich para płetwonurków musiała pobrać „skarb”.
Organizatorami imprezy były Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Gdańsku, klub Hokeja Podwodnego Bałtyckie Foki i Centrum Nurkowe Tryton.