Czy zajezdnia tramwajów konnych ocaleje? Konserwator zabytków będzie się tego domagać

Zabytkowa zajezdnia tramwajów konnych w Gdańsku Oliwie ma zostać zabezpieczona. Taki nakaz właścicielowi obiektu wyda lada dzień pomorski konserwator zabytków – dowiedziało się Radio Gdańsk. Mieszkańcy nie wierzą, że coś się zmieni. – Dziewiętnastowieczna zajezdnia od wielu lat popada w ruinę. Od 2007 nikt nie przeprowadzał tam żadnych remontów. Na właściciela zabytku kilkakrotnie nakładano kary za zaniedbania, żadnej z nich do dziś nie udało się jednak wyegzekwować – przypomina jeden z mieszkańców Janusz Marszałek. – Apelowaliśmy nie tylko my, mieszkańcy. Również Sąd Okręgowy zwracał się do konserwatora zabytków i do powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, żeby ochronili budynki. Efekt był jedynie taki, że pojawiały się kolejne tabliczki ostrzegające przed niebezpieczeństwem. Jeden z budynków jest całkowicie zrujnowany i spisany na straty, kilka razy płonął. W drugim mieszka kilka rodzin. Do połowy jest zrujnowany, dach jest dziurawy. Po ostatniej ulewie musiałem sto litrów wody wylać ze strychu, żeby mi nie zalało mieszkania. Kiedyś stanie się tragedia, jak coś na przykład spadnie nam na głowę – żali się reporterce Radia Gdańsk Janusz Marszałek. – Wprowadziliśmy się do tego mieszkania siedemnaście lat temu, wyremontowaliśmy je, spłaciliśmy długi, a teraz prawo jest przeciwko nam. Zostaliśmy sprzedani jak jakieś warzywa na targu i zostawieni sami sobie.

W 1998 roku miasto sprzedało obiekt po preferencyjnej cenie Fundacji Edukacji Gospodarczej „Pro Publico Bono”. W akcie notarialnym nabywca został zobowiązany do zapewnienia lokatorom lokali zastępczych. Fundacja zobowiązała się do wyremontowania zabytku w ciągu trzech lat. Tymczasem w 2007 roku odsprzedała obiekt spółce Easy.pl, która od tamtego czasu o swoją własność w ogóle nie dba.

– Przeprowadziliśmy w tym roku dwie kontrole – mówi rzecznik pomorskiego konserwatora zabytków Marcin Tymiński. – Dlaczego to tak długo trwało? Właściciel wielokrotnie podważał nasze decyzje i nakazy. Dlatego chcieliśmy przygotować jasne i precyzyjne nakazy, tak żeby nie było możliwości odwołania się od nich. Chcemy, żeby powstały ekspertyzy dotyczące stanu tego obiektu. Bo konstrukcja jednego z budynków jest stabilna. Nakażemy też właścicielowi zabezpieczenie murów oraz usunięcie z terenu wszystkich reklam, które stoją tam nielegalnie. Liczymy na to, że właściciel wypełni nasze nakazy, bo przyjął wnioski pokontrolne i współpracuje z konserwatorem.

Kilka dni temu do Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków wpłynął wniosek dotyczący ewentualnych zmian w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, tak by działka była bardziej atrakcyjna inwestycyjnie. Są tam między innymi postulaty, by zwiększyć zabudowę na tym terenie. – Przeanalizujemy ten wniosek dokładnie – zapewnia Radio Gdańsk rzecznik konserwatora.

Właściciel obiektu dwukrotnie zwracał się z wnioskiem do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego o wykreślenie zabytku z rejestru. Minister odmówił. Stało się tak między innymi dzięki mieszkańcom dzielnicy, którzy zebrali ponad tysiąc podpisów pod petycją o ocalenie obiektu. Nieoficjalnie mówi się, że właściciel chce obiekty sprzedać. W przypadku zabytków inwestor dość dowolnie może gospodarować wnętrzem, natomiast bryła musi pozostać niezmieniona.

js/marz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj