Karol Kalinowski złożył rezygnację z funkcji dyrektora Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska. Na jego zastępcę został wybrany dotychczasowy dyrektor Biura Zamówień Publicznych w DRMG Krzysztof Małkowski. W sierpniu tego roku gdańska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nadużyć i niedopełnienia obowiązków przez dyrektora Kalinowskiego.
Informację o złożeniu rezygnacji Karola Kalinowskiego przekazał w środę, 18 października, gdański magistrat. – O swojej decyzji Karol Kalinowski poinformował podczas spotkania z pracownikami miejskiej jednostki – wskazuje w przesłanym komunikacie rzecznik prezydent Gdańska Daniel Stenzel.
– Złożyłem rezygnację ze stanowiska ze względów osobistych. Udało mi się wprowadzić wiele zmian w funkcjonowaniu DRMG, bo głównym zadaniem było zdynamizowanie pracy jednostki i ścisłe pilnowanie terminów inwestycji. Dziękuję wszystkim za dotychczasową pracę – mówi cytowany w informacji Karol Kalinowski.
W komunikacie poinformowano, że pełnienie obowiązków dyrektora miejskiej jednostki prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz powierzyła Krzysztofowi Małkowskiemu, dotychczasowemu dyrektorowi Biura Zamówień Publicznych w DRMG.
ZAWIADOMIENIE KACPRA PŁAŻYŃSKIEGO I ŚLEDZTWO PROKURATURY
W sierpniu Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła śledztwo w sprawie nadużyć i niedopełnienia obowiązków przez szefa Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska Karola Kalinowskiego. Dotyczy ono okresu od grudnia 2021 roku do lipca 2023 roku.
Rzeczniczka prokuratury prok. Grażyna Wawryniuk przekazała w środę, że śledztwo jest w toku i nikomu nie postawiono zarzutów.
Zawiadomienie do prokuratury złożył poseł PiS Kacper Płażyński, który podczas konferencji prasowej w lipcu br. wskazywał, że w miejskiej spółce, która jest odpowiedzialna za obsługę inwestycji i remonty w mieście, mogło dojść do popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków i wyrządzenia szkody majątkowej w związku ze sposobem zarządzania i zawieraniem umów.
DRMG odpierało zarzuty, tłumacząc, że czynności wyjaśniające, które przeprowadzono w miejskiej jednostce, nie potwierdziły, że doszło do złamania przepisów prawa.
PAP/ol