Domelo Sokół Łańcut odniósł pierwsze zwycięstwo w sezonie. Szkoda, że kosztem Grupy Sierleccy Czarni Słupsk, którzy drugi raz w tym sezonie kompletnie zawalili końcówkę meczu i w efekcie po sześciu kolejkach mają tylko dwa zwycięstwa i cztery porażki.
Mimo że od początku spotkanie obu zespołom układało się słabo w ataku, to postawa Czarnych mogła dawać nadzieję w pierwszej połowie, że zespół Mantasa Cesnauskisa wywiezie z Podkarpacia trzecie zwycięstwo w sezonie i dwa cenne punkty. Nierówna gra spowodowała, że słupszczanie tracili przewagę, by po chwili ją odzyskiwać. Trzecią kwartę Czarni zaczęli od dwóch celnych trójek Vernersa Kohsa, by po chwili odnotować niecelne rzuty i dwie z rzędu straty. Znowu trzy celne trójki Michalaka, Caffeya i Kohnsa, i znowu przestój w ataku. Pięć minut przed końcem czwartej kwarty Czarni stracili prowadzenie. A zawodnicy Sokoła uwierzyli w pierwsze zwycięstwo w sezonie, bo do mocniejszej obrony dołożyli celne rzuty za trzy i wjazdy pod kosz zamieniane na punkty. Niesportowy faul Michała Michalaka, po chwili raczej jednak przypadkowe, ale również niesportowe przewinienie Daniela Szymkiewicza i zespół Marka Łukomskiego odskoczył na 10 punktów. Słupszczanie starali się w ostatnich dwóch minutach doprowadzić do strat gospodarzy i szybkich punktów, ale nawet trzypunktowe trafienie Szymona Wójcika niewiele pomogło. Czarni przegrali czwarty mecz w sezonie, ulegając Domelo Sokołowi Łańcut 74-88.
– Ciężko coś na gorąco powiedzieć, na pewno nie graliśmy tak, jak chcieliśmy grać. Nie dzieliśmy się piłką tak, jak powinniśmy się dzielić, w obronie to też nie by nasz mecz. Musimy to przeanalizować, by nie popełniać błędów, które zrobiliśmy, i zrobić krok do przodu – mówił po meczu Daniel Szymkiewicz.
Z pewnością do udanych tego meczu zaliczyć nie może Macio Tegue. Ponad 24 minuty na parkiecie i tylko dwa zdobyte punkty przy ośmiu oddanych rzutach.
Czarni grają w tym sezonie przedziwnie. Potrafią zagrać dobry, twardy i konsekwentny taktycznie mecz z potencjalnie mocniejszymi rywalami i rozsypać się jako team w końcówkach spotkań, które powinni kontrolować.
Przemysław Woś/am