Stojąca od wielu lat przy ulicy Wajdeloty wierzba została wycięta. Miasto tłumaczy, że zdecydowało się na jego wycięcie po wykonaniu ekspertyz, które wskazały na zły stan drzewa. Radni są jednak innego zdania i zapowiadają skargę na miejscowy plan zagospodarowania do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
W poniedziałek 20 listopada wycięto wieloletnią wierzbę przy ulicy Wajdeloty w gdańskim Wrzeszczu. Sprawa oburzyła mieszkańców, którzy zdecydowali się powiadomić miejskich radnych.
– Jak można usunąć tak stare drzewo w takim miejscu? Płacząca wierzba sama w sobie jest przepiękna, dodawała okolicy uroku. W imię czego ją usunięto? Następnych mieszkaniówek, większej ilości betonu w mieście, czy sadzenia jakichś młodych, cieniutkich drzewek? – pyta jedna z mieszkanek Wrzeszcza.
ZŁY STAN DRZEWA?
Warto zaznaczyć, że wierzba znajdowała się na terenie prywatnym i nie była objęta specjalną ochroną. Miasto tłumaczy, że wykonało odpowiednie ekspertyzy dotyczące jej stanu.
– Zgodnie z zaleceniem Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Wydział Środowiska wydał decyzję zezwalającą na usunięcie wierzby pod warunkiem wykonania nasadzeń zastępczych na terenie tej samej działki. Ponadto – zgodnie z dokonanymi oględzinami oraz wykonanym badaniem – drzewo było pozbawione jednego pnia, a w pozostałościach widoczne było postępujące wypróchnienie. Potwierdzono także zaburzoną stabilizację wierzby, a jej znaczne pochylenie stwarzało zagrożenie – mówi Paulina Chełmińska z gdańskiego magistratu.
WĄTPLIWOŚCI RADNYCH
Przemysław Majewski – radny miasta Gdańska z klubu Prawa i Sprawiedliwości – ma wątpliwości co do wyjaśnień urzędu miasta.
– Tłumaczenie miasta jest świetne. Mówią, że zalecenia dał konserwator, a Wydział Środowiska wykonał wycinkę. Ja jednak mam informację, że nie było żadnych zaleceń. Wniosek na wycinkę wpłynął od dewelopera, więc oczywiście miastu wygodnie było uderzyć w konserwatora. Wystąpiłem o dokumentację, żeby zobaczyć, w którym miejscu wierzba była spróchniała. Na zdjęciach każdy może zobaczyć, że zarówno pień, który został wycięty, jak i pozostałe, były w dobrym stanie. Nie ma mowy o żadnej próchnicy – mówi radny Majewski.
SKARGA DO SĄDU
Zdaniem miejskich radnych z klubu Prawa i Sprawiedliwości miejscowy plan zagospodarowania dla rejonu Wajdeloty pozostawia wiele do życzenia. Podnoszą oni wątek zbyt małej ochrony zieleni w tej części miasta i zamierzają złożyć skargę na uchwałę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w oparciu o ustawę o ochronie przyrody.
– Każdy, kogo interes prawny został naruszony, ma prawo do złożenia takiej skargi. My widzimy, że przyroda w Gdańsku jest wielokrotnie naruszana – mówił radny Majewski.
Jak dodał, „najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że straciliśmy drzewo, które miało kilkadziesiąt lat i było symbolem tej ulicy”.
Oskar Bąk