Kilkudziesięciu gdańskich kardiologów świętowało 60. rocznicę pierwszego w Polsce wszczepienia rozrusznika. Do operacji doszło 12 września 1963 roku w nieistniejącym już Szpitalu Klinicznym w Gdańsku przy ulicy Łąkowej. Annie Rębas opowiedziała o tym wydarzeniu profesor Grażyna Świątecka, wieloletnia kierownik II Kliniki Chorób Serca Akademii Medycznej w Gdańsku i była przewodnicząca Sekcji Rytmu Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Pierwszy zabieg wszczepienia stymulatora z elektrodami nasierdziowymi wykonali w Gdańsku prof. Zdzisław Kieturakis i dr Wojciech Kozłowski 12 września 1963 roku. Zrobili to w III Klinice Chirurgii Szpitala Klinicznego nr 3 w Gdańsku. Dokonywane przez prof. Kieturakisa implantacje stymulatorów były połączone z otwarciem klatki piersiowej i nacięciem osierdzia, co obciążało pacjentów, doprowadzając na przykład do migotania komór serca.
W 1966 roku w Gdańsku zorganizowano jeden z pierwszych w kraju oddziałów intensywnego nadzoru kardiologicznego, wyposażony w nowoczesną aparaturę monitorującą, a nieco później – w defibrylator. Ordynatorem wspomnianego oddziału był jego twórca – dr Wojciech Kozłowski. Od tego czasu chorzy po zabiegach mieli zapewnioną stałą opiekę kardiologiczną.
W połowie lat 60. elektrody nasierdziowe zastąpiono przezżylnymi.
Wśród pionierów lekarzy wprowadzających elektrostymulację trzeba wymienić – poza profesorami Zdzisławem Kieturakisem i Mieczysławem Gamskim – Zdzisława Wajdę, Zbigniewa Grucę, Janusza Wąsowskiego, Jerzego Kossaka oraz anestezjologa Danutę Lipińską. Byli też interniści: doktorzy Wojciech Kozłowski, Jan Gręźlikowski i Grażyna Świątecka (od 1966 roku).
Pięć lat wcześniej – 8 października 1958 roku – dr Ake Senning, szwedzki kardiochirurg, po raz pierwszy na świecie wszczepił stymulator Arne Larssonowi. Szwed żył 86 lat (zmarł w 2001 roku). W ciągu życia wszczepiono mu 24 stymulatory kolejnych generacji. 23 listopada tego roku, podczas spotkania kardiologów w hotelu Arche Dwór Uphagena, historię pierwszych rozruszników przypomniała profesor Grażyna Świątecka, wieloletnia kierownik II Kliniki Chorób Serca Akademii Medycznej w Gdańsku (obecnie Klinika Kardiologii i Elektroterapii Serca Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego).
Wchodząca w skład Państwowego Szpitala Klinicznego (PSK) numer 3 imienia Najświętszej Marii Panny przy ulicy Kieturakisa II Klinika Chorób Serca sięga korzeniami tradycji III Kliniki Chorób Wewnętrznych Akademii Medycznej w Gdańsku kierowanej przez Mieczysława Gamskiego w latach 1957- 1984.
Pierwsze stymulatory, nazywane również rozrusznikami serca, miały zasilanie rtęciowe. Wykonywano je z elementów metalowych, a potem z tytanowych, zatopionych w żywicy. Jedyne plastikowe rozruszniki wytwarzała czechosłowacka wtedy firma Tesla, ale do Polski w latach 70. XX wieku trafiło tylko kilka takich egzemplarzy.
Pierwsze rozruszniki były dość ciężkie, ważyły 140 gramów i działały tylko dwa lata. Miały dwa i pół centymetra grubości i były awaryjne – gdy pękała żywica, stymulowały serce zbyt szybko, co było groźne dla chorego. W drugiej połowie lat 70. wydłużono czas ich pracy do pięciu lat, co stanowiło ogromny postęp.
W Polsce wszczepiano też stymulatory atomowe.
Pierwszy – 27 lipca 1974 roku – otrzymała 14-letnia dziewczynka. Zabieg przeprowadzono w IV Klinice Chorób Wewnętrznych w Warszawie. W sumie wszczepiono tylko cztery takie stymulatory.
W drugiej połowie lat 70. XX wieku zaczęto stosować rozruszniki serca nowej generacji – wyposażone w baterie litowe, co wydłużyło ich żywotność. Były w stanie pracować przez siedem do dziesięciu lat. Po raz pierwszy zastosowano je we Włoszech – w 1972 roku. Wkrótce zaczęły wypierać stymulatory rtęciowe – były bardziej niezawodne i ważyły jedynie 50-70 gramów.
Urządzenia te są obecnie dużo mniejsze, lżejsze i bezpieczniejsze dla pacjentów. Ich wszczepianie stało się mniej skomplikowane i nie wymaga otwierania klatki piersiowej.
Najnowsze stymulatory mają rozmiary pudełeczka o rozmiarach trzy na cztery centymetry, ważą tylko 21-31 gramów, a ich żywotność jest oceniana na kilkanaście lat.
Zabiegi wykonuje się w znieczuleniu miejscowym. Stymulator wszczepia się podskórnie, najczęściej poniżej lewego obojczyka. Elektrody wprowadzane są wewnątrz naczyniowo – poprzez naczynia żylne. Aparat ma zaawansowane funkcje – można programować jego częstotliwość i sposoby oceniające aktywność pacjenta, pozwala również rozpoznać niepokojące stany serca, na przykład arytmię.
Dawniej stymulatory źle reagowały na pole magnetyczne, które mogło nawet je wyłączyć. Obecnie wszczepiane są aparaty umożliwiające wykonanie u chorego badanie rezonansem magnetycznym. Są niezawodne, czasami dochodzi jedynie do uszkodzeń w obrębie elektrod. Dla zapewnienia pacjentowi bezpieczeństwa stosuje się dodatkowo urządzenie telemonitorujące, które pozwala na wczesną interwencję w stanach krytycznych.
Kiedyś stymulatory wszczepiano tylko pacjentom, którzy nie mogli bez nich przeżyć. Dziś coraz częściej wykonuje się zabiegi w celu poprawy komfortu życia, a wskazania do wszczepień są coraz szersze. Wykonuje się je również u pacjentów z dużym ryzykiem wystąpienia zaburzeń.
w 1994 roku powstała II Klinika Chorób Serca kierowana przez profesor Grażynę Świątecką. Po przeniesieniu w 2004 roku do nowej siedziby przy ulicy Dębinki wspomniana placówka zmieniła nazwę na „II Klinika Kardiologii i Elektroterapii Serca Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego”. Szpital na Łąkowej stanowił bardzo ważne miejsce dla wielu kardiologów ze wspomnianej kliniki oraz innych pracujących tam kiedyś osób. Właśnie tam ukształtowała się gdańska szkoła elektroterapii serca – w 1995 roku implantowano pierwszy w Polsce przezżylny kardiowerter-defibrylator serca (ICD). Rozwijano też tak zwaną stymulację fizjologiczną serca i wykonywano zabiegi ablacji.
Posłuchaj:
Anna Rębas/pb