Armator łodzi Galar Gdański, która miała wypadek na Kanale Kaszubskim, usłyszał zarzuty. To druga osoba, po sterniku, podejrzana w tym śledztwie. 8 października ubiegłego roku jednostka przewróciła się do góry dnem i zatonęła.
Zginęły cztery osoby, a dwie zostały ranne. Zdaniem prokuratury sternik naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu wodnym. Nie zachował ostrożności, niewłaściwie obserwował sytuację i nie ustąpił pierwszeństwa zespołowi holowników i statkowi. Nie zastosował się do sygnału „stój” i wpłynął w strugę śrubową holownika. To spowodowało, że łódź wywróciła się.
NIE WYKONAŁ OBOWIĄZKÓW
Z kolei armatorowi jachtu Galar Gdański I prokurator przedstawił zarzut umyślnego przyczynienia się do sprowadzenia katastrofy w ruchu wodnym. Jak informuje prokurator Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, w oparciu o zebrany w toku śledztwa materiał dowodowy ustalono, że prezes fundacji „Galar Gdański”, która była armatorem jachtu „Galar Gdański I”, nie wykonał obowiązków wynikających z bycia armatorem.
– Między innymi podjął nieprawidłową decyzję o zainstalowaniu na jachcie układu sterowania silnika, niezawierającego tachometru, który wskazywałby rzeczywistą prędkość obrotową silnika. Nie było zatem możliwości oceny prędkości pływania jednostki i wielkości obciążenia silnika. Tym samym osoba wykonująca manewry nie znała pełnych możliwości operacyjnych jednostki, umożliwiających podejmowanie racjonalnych decyzji manewrowych. Jak ustalono, armator nie prowadził dokumentacji serwisowej jednostki i nie rejestrował godzin pracy napędu motorowego. Nie przestrzegał okresów przeglądowych, wynikających z liczby przepracowanych godzin, a jednostka była eksploatowana z ciągłym, aktywnym alarmem – wyjaśnia prokurator.
„UMYŚLNIE PRZYCZYNIŁ SIĘ DO SPROWADZENIA KATASTROFY”
– Na jachcie funkcję I sternika powierzył osobie, która nie miała wymaganych przepisami uprawnień sternika motorowodnego morskiego, uprawnień radiowych, umiejętności i doświadczenia wymaganego dla rejsów komercyjnych. Nadto armator nie zapewnił odpowiedniego przeszkolenia prowadzących jednostki. Doprowadził w ten sposób do użytkowania jachtu w stanie nienadającym się do bezpiecznej żeglugi w obszarze portowym i pełnienia jakichkolwiek usług turystycznych, połączonych z transportem ludzi, a finalnie przyczynił się umyślnie do sprowadzenia w dniu 8 października 2022 roku katastrofy w ruchu wodnym – tłumaczy.
Podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu przestępstwa i odmówił złożenia wyjaśnień. Za zarzucone mu przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności od lat dwóch do dwunastu.
Grzegorz Armatowski/ua