Skazanie szefa więziennictwa w tzw. sprawie batonika, to przykład solidarności korporacyjnej

– Jaka jest szkodliwość społeczna czynu tego człowieka? Ten człowiek sprawił, że nie będziemy dopłacali do obywatela w więzieniu, który ukradł batonik za 99 groszy, tak Tomasz Gawiński na antenie RG skomentował wyrok wydany na płk Krzysztofa Olkowicza.
Sprawa dotyczy cierpiącego na schizofrenię ubezwłasnowolnionego Arkadiusza K. Rok temu mężczyzna trafił do aresztu, po tym jak nie zapłacił 100 złotych grzywny za kradzież wafelka wartego 99 groszy. Dyrektor Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej Krzysztof Olkowicz uznał sytuację za niedopuszczalną i sam zapłacił grzywnę za mężczyznę. Ktoś napisał w tej sprawie anonim do ministra sprawiedliwości tłumacząc, że przepisy zabraniają płacenia grzywien za osoby, które nie są krewnymi wpłacającego.

W maju sąd w Koszalinie uznał Olkowicza za winnego, odstąpił jednak od wymierzenia kary. Skazany odwołał się od wyroku. 9 września sąd okręgowy utrzymał w mocy postanowienie pierwszej instancji. – Przepisy prawa w tym zakresie są bezwzględne, jasne i precyzyjne. Dyrektor Okręgowej Służby Więziennej ma obowiązek przestrzegania prawa i nie może tego robić wybiórczo. Są ściśle określone procedury podejmowania inicjatywy ustawodawczej. Z tych procedur dyrektor winien korzystać. Pan Olkowicz jest od wykonywania wyroków sądów. Nie tylko tych, które uzna za słuszne. Poza tym powinien przejść w stan spoczynku, brzmiało uzasadnienie wyroku.

Niektórzy zarzucają płk Olkowiczowi, że został ukarany nie za to, że zapłacił karę, ale że zrobił to publicznie. Tomasz Gawiński z tygodnika Angora zwraca uwagę, że w treści orzeczenia nie ma żadnej wzmianki o mediach. – Jest mowa o interesie społecznym, szkodliwości społecznej. Już tyle dziwnych rzeczy powiedziano na temat wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Było wiele oczywistych spraw. Świadomość, że się jest absolutnie bezkarnym nie zwalnia od myślenia. Niestety w polskim wymiarze Temida jest ślepa i głupia.

Z kolei zdaniem prowadzącego program Mariusza Nowaczyńskiego sprawa mogłaby zostać zduszona w zarodku, jeśli nie zostałaby przekazana dalej przez prokuratora. – Później tłumaczył się, że sprawy nie pamięta, bo był tak zajęty, ma tyle spraw na głowie, przypomniał dziennikarz RG.

W opinii Dariusza Szretera z Dziennika Bałtyckiego zawiniła „korporacyjna solidarność”, już pierwszy wyrok został wydany niesłusznie. – Nie badałem tego dogłębnie, ale moim zdaniem pierwszy błąd popełnił sąd, który skazał niepełnosprawnego na karę za kradzież batonika o śmiesznej wartości. Naczelnik, nagłaśniając tę sprawę, trochę ośmieszył sąd i teraz ponosi tego konsekwencje.

– Szkodliwy społecznie to jest ten wyrok, bo utrwala zakorzeniony u Polaków brak zaufania do państwa. Jest też sygnałem dla urzędników – róbcie tylko to, co nakazują wam przepisy i nie próbujcie okazać więcej serca, dodał Dariusz Szreter. – Najistotniejszym efektem tej sprawy jest mniejsze zaufanie do prawa w Polsce, podsumował Maciej Kosycarz z Agencji KFP.

dr/mat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj