Po każdej następnej wygranej, na horyzoncie jest przegrana – mówi rozgrywający Jakub Schenk po porażce koszykarzy Trefla Sopot w derbach Pomorza z Icon Sea Czarnymi Słupsk. Żółto-czarni mieli rywala na widelcu, ale zagrali fatalnie ostatnią kwartę i ponieśli pierwszą porażkę po serii 11 wygranych w 12 meczach.
Takie rzeczy nie dzieją się często. Trefl kontrolował wydarzenia na boisku, przez trzy kwarty grając rozważnie, utrzymując bezpieczną przewagę i mając w zanadrzu – wydawało się – więcej sił od gospodarzy. Ale w hali Gryfia potrafią dziać się nieprawdopodobne rzeczy, tym bardziej w momencie, gdy miejscowi koszykarze zaczynają grać dobrze i zbliżać się do rywala. Tak też było w sobotę w derbach Pomorza, gdzie Icon Sea Czarni najpierw odrobili 11-punktową stratę, by potem jeszcze dołożyć 9 punktów przewagi.
Po meczu rozmawialiśmy z Jakubem Schenkiem, rozgrywającym Trefla, który zanotował imponującą serię 16 zwycięskich meczów w tym sezonie. Gdy tylko przebywał na parkiecie, zarówno w barwach Anwilu, jak i Trefla, jego zespół wygrywał. Sobotnia porażka była jego pierwszą w tym sezonie w lidze. Koszykarz spędził na parkiecie 17 minut, zanotował 2 punkty i 1 asystę. Nie był to może imponujący występ, ale obserwatorzy zgodnie podkreślają, że od czasu, gdy dołączył do Trefla, sopocianie grają znacznie lepiej, wykorzystują więcej opcji w ataku, a sam zawodnik szybko wkomponował się w nowy schemat.
29-latka pytamy o zadanie, jakie powierzył mu trener Żan Tabak, o porównanie Trefla i prowadzącego w tabeli Anwilu, oraz o apetyty na medal we wchodzącym w decydującą fazę sezonie: