W Gdyni konieczne jest stworzenie polityki mieszkaniowej, gdyż obecnie jest to coś, co zostało kompletnie zaniedbane przez ostatnie 25 lat rządów Wojciecha Szczurka. Uważamy, że w naszym mieście musi pojawić się budownictwo gminne czynszowe – podkreślał w audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” Tadeusz Szemiot, przewodniczący klubu radnych Koalicji Obywatelskiej w Radzie Miasta Gdyni, kandydat na prezydenta tego miasta. Rozmowę przeprowadził Michał Pacześniak.
Przewodniczący klubu radnych KO będzie musiał zmierzyć się z obecnie urzędującym prezydentem Wojciechem Szczurkiem. – Trwa kampania wyborcza. Będziemy walczyć o losy gdynian i liczę na zwycięstwo w tym boju. W olbrzymiej liczbie przypadków w Radzie Miasta Gdyni głosuje się sprawy, w których – jak mi się wydaje – naprawdę trudno szukać różnic, a wszyscy radni głosują zgodnie, więc statystyki nie odzwierciedlają rzeczywistego obrazu różnic, jakie istnieją, bo w sprawach, które są istotne, różnice były – wskazywał.
Szemiot oceniał, że tempo rozwoju Gdyni zdecydowanie spowolniło. – Stawiamy diagnozę w ten sposób, że naszemu miastu zaczęła uciekać konkurencja. Ten proces trwa już od kilku lat i jest coraz bardziej zauważalny. Zwłaszcza ostatnia kadencja jest bardzo wyraźnym obrazem tego, że Gdynia na wielu polach przestaje dawać sobie radę – twierdził. Konkurencja poprawiła swoje problemy i zaczyna „grzać” do przodu, natomiast Gdynia nieco zostaje w tyle. Definiujemy zasadnicze trzy obszary, w których w naszym mieście trzeba dokonać głębokiej poprawy. Jeden to kwestia demograficzna: niestety, dość ponure prognozy demografów wskazują na to, że do 2050 roku w Gdyni ma mieszkać tylko 190 tysięcy mieszkańców. Pytany o to zagadnienie prezydent Wojciech Szczurek powiedział, że ma nadzieję, iż te prognozy z czasem się poprawią, a problem tego, że w Gdyni i całej Polsce rodzi się mało dzieci, z czasem zostanie rozwiązany; wydaje mi się, że to język kapitulacji i w dodatku słowa wypowiadane przez polityka, który nie zgodził się, żeby w Gdyni był realizowany program dofinansowania zabiegów in vitro – mówił.
Gość Radia Gdańsk twierdził, że problem demograficzny można rozwiązać. – Tak się składa, że w aglomeracji trójmiejskiej Gdynia jest jednym z niewielu miast, w których ubywa mieszkańców, bo mieszkańców przybywa w sąsiednim, bardzo dużym Gdańsku, a w dwóch sąsiednich gminach, czyli Kosakowie i Rumi, dynamika przyrostu mieszkańców również jest bardzo wysoka. Oczywiście nie chodzi o przyrost naturalny, ale o migrację. Wielu gdynian wyprowadza się z miasta. Trzy kwartały zeszłego roku to dwa i pół tysiąca gdynian, których ubyło w wyniku migracji; saldo migracji było ujemne, to dwa i pół tysiąca. Gmina Kosakowo jest chyba najbardziej dynamicznie rozwijającą się pod tym względem gminą w Polsce, więc pomimo wyzwań demograficznych, pomimo tego, że Polska kurczy się demograficznie, gminy i miasta konkurują ze sobą, gdyż równolegle trwa proces migracyjny – przypominał.
Rozmówca Michała Pacześniaka podkreślał też, że przyszłe rodziny muszą mieć gdzie mieszkać. – Przede wszystkim mówimy o tym, że w Gdyni konieczna jest polityka mieszkaniowa, coś, co zostało kompletnie zaniedbane przez ostatnie 25 lat rządów Wojciecha Szczurka. Uważamy, że w naszym mieście musi pojawić się budownictwo gminne czynszowe. To musi być odpowiedź na te problemy. Jesteśmy w takim miejscu, w jakim jesteśmy. W Gdyni ceny nieruchomości są jednymi z najwyższych w Polsce. Jedynym pomysłem na to, żeby to zmieniać, musi być aktywna rola miasta na rynku mieszkaniowym. Oczywiście to będzie wieloletni proces, nie da się załatwić tego w krótkim terminie, ale po prostu musimy go zacząć – akcentował.
Żeby budować mieszkania, trzeba mieć jednak środki finansowe. Jak je pozyskać? – Budownictwo mieszkaniowe musi być realizowane w oparciu o środki zewnętrzne. Już dzisiaj istnieją instrumenty finansowe oferowane przez Bank Gospodarstwa Krajowego, które umożliwiają gminom w całej Polsce pozyskiwanie środków właśnie na budownictwo czynszowe. Gdyni jako takiej nie stać na samodzielną budowę wielkoskalową mieszkalnictwa czynszowego. Musimy robić to w oparciu o środki zewnętrzne ze stosunkowo niewielkim udziałem gminy; wtedy będzie to obojętne dla budżetu miasta – przewidywał Szemiot.
Posłuchaj całej rozmowy:
MarWer