Zwolnienie grupowe bez ostrzeżenia, a pracownicy potraktowani jak złoczyńcy – czyli amerykańskie standardy w polskiej firmie. Jakie mogą być skutki dla pracodawcy i pracowników? Przy okazji zwolnień – czy przed nami jakieś większe zawirowania na rynku pracy? Kłopoty ma m. in. branża samochodowa. Protesty rolników w UE i kraju – jak rozwiązać problem i kto na tym wszystkim zarabia? Wojna cenowa dwóch sieci handlowych – czy dołączą inni? Na ile to chwilowa akcja, a na ile szansa na długotrwałe obniżki cen? Nowy obowiązek barów i lokali gastronomicznych – będziemy pić alkohol bardziej świadomie.
Te tematy w audycji „Ludzie i Pieniądze” poruszyła Iwona Wysocka. Swoje zdanie i spostrzeżenia wyrazili: Małgorzata Tobiszewska, prezeska Stowarzyszenia Absolwentów MBA oraz Paweł Dołkowski, prezes Pomorskiego Hurtowego Centrum Rolno Spożywczego RENK i prof. Piotr Dominiak, ekonomista, wykładowca Ateneum.
Będzie kontrola w amerykańskiej firmie APTIV, która w krakowskim oddziale zwolniła – bez wcześniejszych informacji – około 250 osób. Pracownicy mieli tylko kilkadziesiąt minut na opuszczenie firmy w eskorcie ochrony.
– Przeprowadzono grupowe zwolnienia łamiąc polskie prawo pracy – mówiła Małgorzata Tobiszewska. – Decydując się na takie zwolnienia grupowe musi dojść do porozumienia ze związkami zawodowymi, które działają w firmie. Jeśli nie ma takich związków, wówczas musi ona zawrzeć porozumienie z przedstawicielami załogi – dodała.
– To wyprowadzanie być może wynikało z jakichś wewnętrznych przepisów korporacyjnych. Pracownik w chwilach takich wielkich emocji różnie może się zachowywać – zauważył Paweł Dołkowski.
– Inne firmy od dawna to robią. To nie jest jakiś odosobniony przypadek. Ryzykują właśnie narażenie się na jakieś konsekwencje prawne, finansowe, ale prawdopodobnie to skalkulowali – dodał prof. Piotr Dominiak.
Amerykańska firma ma kilka oddziałów w Polsce. Jeden z nich znajduje się w Gdańsku.
Iwona Wysocka/aKa