Sekundników na gdańskich skrzyżowaniach nie będzie – mówią drogowcy. To odpowiedź na interpelację radnego Prawa i Sprawiedliwości Przemysława Majewskiego, który chciałby, by kierowcy otrzymywali informację, ile czasu zostało do końca zielonego albo czerwonego światła.
Jak argumentuje Majewski, rozwiązanie pomogłoby usprawnić ruch i z powodzeniem działa w innych miastach.
– Temat wraca od lat. W wielu miastach w Polsce one funkcjonują. Choćby Wrocław ma 110 sekundników. One dają radę, szczególnie na skrzyżowaniach, gdzie nie zmienia się czas trwania zielonego i czerwonego światła. Warto by z tego skorzystać i ułatwić życie kierowcom – nawołuje.
Jak odpowiada Tomasz Wawrzonek z Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni, skrzyżowań, które nie mają regulowanych faz świateł, jest zaledwie około 30.
– Według wszelkich dostępnych badań sekundniki mają negatywny wpływ na bezpieczeństwo ruchu drogowego. Wyświetlany sygnał powoduje, że kierowcy chętniej przyspieszają przed sygnalizacją, tak żeby jeszcze zdążyć, widząc 3-4 sekundy do końca – podkreśla.
KIEROWCY SĄ „ZA”
Tymczasem większość kierowców, z którymi rozmawialiśmy, pozytywnie ocenia sekundniki
– Super. Doświadczyłam tego w Olsztynie. Przynajmniej wiem, ile muszę czekać. W Holandii to działa świetnie – zaznaczają.
– Jak jest dobry kierowca, to sobie daje radę bez sekundników – stwierdza inny ankietowany.
W Gdańsku sygnalizacja działa na prawie 300 skrzyżowaniach, na stu z nich w ramach Tristar. W najbliższym czasie do systemu sterowania ruchem włączone mają być te w okolicach Rakoczego w Pieckach-Migowie. Jedyna grupa użytkowników dróg, jaka korzysta w Gdańsku z sekundników, to motorniczowie tramwajów.
Posłuchaj materiału naszego reportera:
Sebastian Kwiatkowski/aKa