Uciekanie od presji i pompowania balona jest przereklamowane. Skończyliśmy sezon na drugim miejscu i jak ktoś wchodzi do play-offów z takiego miejsca, to na pewno jego celem jest zdobyć medal. My na pewno idziemy po ten medal – mówi przed rozpoczęciem serii ćwierćfinałowej podkoszowy Trefla Sopot Mikołaj Witliński.
Za Treflem Sopot najlepszy sezon zasadniczy od lat. Żółto-czarni kończą rozgrywki z bilansem 21-9, ale jeszcze na dwie kolejki przed końcem bili się o pozycję lidera. To najlepszy uzyskany w ostatnich 12 latach, kiedy w sezonie 2011/12 sopocianie kończyli rundę zasadniczą wygraną, a potem przegrali dopiero finałową serię z Asseco Gdynia 3-4.
W obecnej kampanii zespół wygrywał seriami, ta najdłuższa trwała 6 meczów, ale w międzyczasie sopocianie zaliczyli także kolejną pięciomeczową. Jednym z głośnych transferów przed rozpoczęciem rozgrywek było pozyskanie Mikołaja Witlińskiego, mającego za sobą dwa bardzo udane lata w Czarnych Słupsk. W trakcie sezonu do sopocian dołączył inny mocny center, Amerykanin z polskim paszportem Geoffrey Groselle, zwiększając rywalizację pod tablicami. – Na pewno to klasowy zawodnik, który podnosi naszą rywalizację na treningach. Wiemy, że w sporcie ona ma olbrzymi wpływ na postęp. Groselle nie odpuszcza na treningach, ja zresztą też i to procentuje – odpowiada dyplomatycznie Mikołaj Witliński, pytany o konkurenta do gry. Obaj występują w podobnym wymiarze czasowym. Witliński średnio 18 minut na mecz, Groselle – 21.
W rozmowie poruszamy temat reprezentacji Polski, marzeń o Mistrzostwie Polski (szczególnie polecamy uwagę w tym fragmencie), przedmeczowych rytuałów oraz drużyn, które mogą być zagrożeniem dla Trefla w ewentualnym półfinale i finale:
Paweł Kątnik