Artur Dziambor w RG: Nie jestem Charlie, ten tygodnik to bezczelny i chamski humor

– Współczujemy rodzinom ofiar, ale bez przesady, to nie oznacza, że wszyscy są „Charlie”, mówił w Rozmowie Kontrolowanej członek Rady Głównej Kongresu Nowej Prawicy Artur Dziambor. Skomentował w ten sposób popularny manifest „Jestem Charlie”, który ludzie prezentują na transparentach w całej Europie w ramach solidarności po atakach terrorystycznych w Paryżu.

Odniósł się także do kontrowersji, które spowodował Janusz Korwin Mikke pokazując w europarlamencie ekran z napisem „Nie jestem Charlie, jestem za karą śmierci”.– Uważam, że to jest bardzo rozsądne. Ja również nie jestem Charlie, a 99 procent Polaków wcześniej także nie słyszało co to za tygodnik. W momencie kiedy ten zamach się wydarzył, ja zobaczyłem o co chodzi i na czym to polega. To jest bezczelny, chamski humor, który mi absolutnie nie pasuje. Natomiast ja też jestem za tym, żeby była kara śmierci i żeby ci terroryści mogli być nią potraktowani, powiedział Artur Dziambor

Artur Dziambor stwierdził również, że możliwość posiadania broni mogłaby zapobiec tej tragedii. – Wtedy bohaterem nie byłby człowiek, który w trakcie zamachu zamknął się w toalecie i modlił się o życie, ale ten człowiek, który wyciągnął pistolet i ich zastrzelił. Na pewno wtedy zabiliby mniej osób. To jest tylko i wyłącznie wina tego, że my żyjemy w społeczeństwie, w którym nie istnieje taka sprawiedliwość. My się nauczyliśmy być bezbronnymi i w momencie, kiedy ktoś staje się ofiarą, to po prostu ma pecha.

Przedstawiciel Kongresu Nowej Prawicy zaznaczył jednak, że na początku musiałby być pewne ograniczenia. – Może nie wszyscy od razu, należałoby to stopniowo wprowadzać. Może nie wszyscy dorośli, bo nie wyobrażam sobie kibiców-chuliganów noszących pistolety. Chodzi o to, żeby doprowadzać do mądrych rozwiązań, a nie siedzieć i płakać, że do nas strzelają.

Artur Dziambor odniósł się także do trwających protestów górników. Według niego, problem można rozwiązać jedynie od podstaw. – Całe górnictwo jest chore, nie ze względu na to, że górnicy mają ogromne wypłaty, bo to jest demagogia. Tylko dlatego, że jest tam polityka, politycy są tam szefami i decydują o wszystkim co się dzieje. Są tam gigantycznie rozrośnięte związki zawodowe. To sprawia, że są setki etatów dla ludzi, którzy nie pracują i tylko udają, że są urzędnikami. Docelowo powinna być prywatyzacja, bo wtedy właściciel wiedziałby co zrobić, żeby to było dochodowe. W tym momencie, państwo musi dopłacać tylko dlatego, że po drodze jest to rozkradane przez biurokrację i 'lewe’ kontrakty. Prywatny właściciel nie mógłby sobie na to pozwolić, powiedział członek KNP.

Gość Agnieszki Michajłow stwierdził, że jeśli rząd rozwiąże tę sprawę, to tylko na krótko. – Negocjacje skończą się na tym, że związki zawodowe dostaną kilka nowych etatów, a górnicy dostaną 100 lub 200 złotych dopłat, żeby siedzieli cicho najbliższy rok, bo niedługo wybory. My mówimy, żeby wystawić to na rynek i dać prywatnym właścicielom.

as/marz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj