Wojciech Kodłubański odwołany z rady nadzorczej Portu Gdynia. „Był współpracownikiem SB”

Wojciech Kodłubański został odwołany z rady nadzorczej Portu Gdynia po interwencji Tadeusza Szemiota. Decydująca okazała się przeszłość Kodłubańskiego.

Tadeusz Szemiot wraz z radnymi Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i ruchów miejskich zażądali od prezydent Aleksandry Kosiorek odwołania z rady nadzorczej gdyńskiego portu Wojciecha Kodłubańskiego. Jak wskazywali, był on współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa w latach 1986-87, odpowiedzialnym za min. działania operacyjne przeciwko środowiskom akademickim.

TADEUSZ SZEMIOT: „PLO ZROBIŁY TO OD RAZU”

26 czerwca Kodłubański właśnie z tego powodu został odwołany z funkcji prezesa Polskich Linii Oceanicznych. Tadeusz Szemiot pytał, dlaczego po tym odwołaniu nie zrobiono tego samego w Porcie Gdynia.

– Zwracam uwagę na to, że rządowa agencja odwołała Wojciecha Kodłubańskiego z zarządu PLO od razu po pozyskaniu informacji o jego przeszłości. Jeszcze do tego doszły informacje o jakichś fałszerstwach dotyczących jego powołania na tę funkcję. Nie mam w tej sprawie żadnej „tajemnej”, dodatkowej wiedzy. Odwołuję się wyłącznie do tego, co w komunikacie prasowym podała Agencja Rozwoju Przemysłu – skomentował Tadeusz Szemiot.

ALEKSANDRA KOSIOREK: „BUDZI KONTROWERSJE”

– Z uwagi na fakt, że dzisiaj ta kandydatura jednak budzi kontrowersje, już kilka dni temu podjęłam decyzję o wycofaniu mojej rekomendacji dla tej osoby. Dla mnie liczy się prawidłowa współpraca z ministerstwem i na taką współpracę jestem otwarta. Jeżeli coś wywołuje niepokój, to na to reaguję – powiedziała prezydent Gdyni Aleksandra Kosiorek.

WOJCIECH KODŁUBAŃSKI: „TO NIEUCZCIWE”

Wojciech Kodłubański uważa, że nie powinno się wracać do spraw sprzed 40 lat.

– Nie wolno nikomu w sposób nikczemny rujnować komuś życia, wyciągać sprawy sprzed 40 lat i przekreślając kolejne 35 czy 37 wspaniałych lat. Byłem przez prawie trzy lata doradcą premiera Jerzego Buzka, przez siedem lat szefem rządowej agencji promocji Polski, byłem w misjach zagranicznych dla Polski – przypominał Kodłubański.

Dodał, że „stał się ofiarą gry politycznej” i zamierza dochodzić swoich praw na drodze sądowej.

Oskar Bąk/puch/raf

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj