Nie tak miał wyglądać początek nowego sezonu w wykonaniu Arki. Gdynianie ruszyli w bój z dwoma snajperami w podstawowym składzie, ale żaden nie miał amunicji. Żółto-niebiescy razili nieskutecznością, a w końcówce dali się zaskoczyć. Ze Stalą w Rzeszowie przegrali 0:1.
Po pierwszej połowie do Arkowców można było mieć pretensje o jedną tylko rzecz: nieskuteczność. Od początku narzucili swoje warunki gry, czasem bardziej bezpośrednie, czasem kombinacyjne. W różny sposób szachowali rywali i dochodzili do sytuacji. Więcej przestrzeni było w środku pola, bo Wojciech Łobodziński zdecydował się na ustawienie 1-4-4-2. Kreowanie sytuacji spoczywało więc na barkach skrzydłowych, Tornike Gaprindaszwilego i debiutującego Joao Olivieiry, a także napastników. Po raz pierwszy w lidze zagrał duet Karol Czubak – Szymon Sobczak.
ZMARNOWANE SZANSE
Ci nie funkcjonowali oczywiście jak zgrana dwójka, ale nawet samo zagęszczenie pola karnego przynosiło sytuacje. Czubak swoją zmarnował, pudłował też Gaprindaszwili. Olivieira uderzył celnie, ale w środek bramki. Gdynianie łącznie próbowali przed przerwą ośmiokrotnie, ale tylko dwa razy w światło bramki. Gospodarzom pozwolili na zaledwie jedną próbę. Bezbramkowy remis, jaki utrzymywał się do przerwy, rozczarowywać mógł tylko żółto-niebieskich.
Gorzej Arka wyglądała po przerwie, zaczęła grać w bardzo prosty sposób. Dwóch defensywnych pomocników nie wystarczyło, by odpowiednio zadbać o departament kreacji. Stal wiedziała już też, jak radzić sobie z prostymi sposobami Arki. Łobodziński musiał więc zmieniać i zmienił – Michała Boreckiego i Sobczaka na Huberta Adamczyka i Hide Vitalucciego. Zmienił też ustawienie na 1-4-1-4-1. A niedługo później wymienił również skrzydłowych.
BŁĘDY I SKUTECZNOŚĆ STALI
Efekty przyszły szybko, bo choćby wprowadzony Kacper Skóra błyskawicznie wykreował sytuację Czubakowi. Wystarczyło tylko dobrze dołożyć nogę, ale Czubak dołożył ją źle i spudłował. Wcześniej, w 74. minucie, idealnie Marca Navarro obsłużył Adamczyk, ale strzał Hiszpana z linii bramkowej wybił jeden z defensorów, bramkarz był już bezradny.
Arka znów przeważała, była lepsza i… dała się zaskoczyć. Stal odzyskała piłkę na własnej połowie i od razu ruszyła do przodu. Gdynianie nie byli dobrze zabezpieczeni i to wykorzystał Jesus Diaz. Lewą stroną pokonał kilkadziesiąt metrów, zszedł do środka i zza pola karnego precyzyjnym strzałem pokonał Pawła Lenarcika. Od 82. minuty gospodarze prowadzili, a po dwóch kolejnych mogło być 2:0, spudłował jednak Patryk Warczak.
Tymoteusz Kobiela