Ryszard Sobczak w Barcelonie w 1992 roku zdobył brązowy, a 4 lata później w Atlancie srebrny medal w drużynowym turnieju florecistów. W stolicy Hiszpanii tworzył team m.in z Cezarym Siessem, ojcem Michała, który powalczy o medal w Paryżu. Zanim Ryszard Sobczak został jednym z najbardziej utytułowanych polskich szermierzy w historii, pojechał na igrzyska w roli… tancerza.
W programie igrzysk znajdują się prezentacje kultur narodowych. Młodzi sportowcy wyrażają się w różnych formach artystycznych. W 1988 roku w Seulu Polskę reprezentowali Ryszard Sobczak i Renata Mauer – przyszli szermierz i strzelczyni. Za cztery lata on stanie na szermierczym podium, ona ustrzeli swoje pierwsze olimpijskie złoto za lat 8. W sumie w swych koronnych konkurencjach zdobędą dwa złote (ona), jeden srebrny (on) i dwa brązowe medale (oboje).
Z PLAŻY NA OLIMPISKĄ PLANSZĘ
Specjalnością polskich florecistów był turniej drużynowy. Panowie stawali na podium najważniejszych imprez. W 1992 roku zdobyli brązowe medale w Barcelonie, w Atlancie jakość kruszca uszlachetnili do poziomu srebra. Towarzyszyły temu nadzwyczajne okoliczności. Kontuzjowany Piotr Kiełpikowski musiał wystąpić w meczu z Wenezuelą po to, by w kolejnych potyczkach mógł zastąpić go zawodnik rezerwowy. Wyznaczony do tej roli Jarosław Rodzewicz przebywał w tym czasie w Sopocie i niemal prosto z plaży poleciał do Stanów. Pierwszy trening odbył, zanim zdążył się rozpakować. Jak się później okazało, turniej olimpijski w Atlancie był jego najlepszym w karierze. Biało-czerwoni dopiero w finale znaleźli pogromców.
Ryszard Sobczak winę za porażkę wziął na siebie, ale dziś – po 28 latach – mówi o tym z uśmiechem:
Ryszard Sobczak to dwukrotny medalista olimpijski, czterokrotny mistrzostw świata i wicemistrz Europy. Wszystkie trofea wywalczył w turniejach drużynowych w latach 1990-98. Jedyne złoto zdobył w francuskim La Chaux-de-Fonds w 1998 roku. Indywidulanie trzy razy razy stawał na podium MP w latach 1993-95.
Po zakończeniu kariery był dyrektorem zawodów PŚ rangi Grand Prix Dwór Artusa w Gdańsku. Kilka miesięcy temu zakończył pracę dyrektora sportowego w Polskim Związku Szermierczym. Jest członkiem Gdańskiej Rady Sportu, współtworzył Gdańską Szkołę Floretu. Ostatni pomysł to zajęcia sportowe w placówkach wsparcia dziennego, gdzie jest trenerem, animatorem zajęć i wychowawcą
Włodzimierz Machnikowski/aKa