Jeśli tak mają wyglądać mecze pierwszej ligi, to poprosimy o więcej. Było tempo, sytuacje po obu stronach, zmiany wyniku i kontrowersje sędziowskie. A na koniec chyba sprawiedliwy podział punktów i punkt, który Arka będzie szanować. Gdynianie remisują z Wisłą Kraków na boisku rywala 2:2.
Najwięcej uwagi będzie ogniskowała sytuacja z 74 minuty, kiedy przy prowadzeniu Wisły 2:1, Martin Dobrotka faulował Piotra Starzyńskiego w sytuacji dużej korzyści dla Wiślaków. Wydawało się, że Słowak zejdzie z boiska za czerwoną kartkę, sam w momencie wyjmowania kartonika przez arbitra już nosił się z zamiarem pójścia do szatni, a Sebastian Jarzębak zaskoczył wszystkich dwukrotnie. Najpierw, kiedy zastosował przywilej korzyści, a po chwili, kiedy wyjął tylko żółty kartonik – decyzję tę dokładnie obejrzał i skonsultował z VAR-em. Zdziwieni wydawali się być nawet Arkowcy, sam sprawca i dyskutujący z sędzią Dawid Gojny.
PODWÓJNA KORZYŚĆ
Chwilę później Arka zdobyła bramkę. Świetnie w polu karnym zachował się Karol Czubak, ściągnął na siebie uwagę obrońców i powalczył z nimi o piłkę w trudnej pozycji. Z pracy napastnika skorzystał Joao Oliveira, który tego dnia był nie do zatrzymania. To on dał wcześniej impuls ośmieszając obrońców na środku boiska, po samotnym rajdzie dając gdynianom gola kontaktowego. To już trzy gole 28-letniego Portugalczyka w Arce i to zdobyte w zaledwie dwóch ostatnich spotkaniach. W poniedziałek przy Reymonta w Krakowie zaimponował przede wszystkim niebywałym przygotowaniem motorycznym i szybkością, która obnażyła pucharowe zmęczenie Wiślaków.
– To była prawdziwa uczta. Mieliśmy tu wszystko, kto poświęcił ten wieczór, by oglądać mecz nie ma czego żałować – zachwycał się na antenie TVP Sport były piłkarz Arki, dziś ekspert telewizyjny, Adam Marciniak. Zapytany, czy Wisła wytrzymała w jego opinii tempo i obciążenia, mimo czwartkowego bardzo długiego grania ze Spartakiem Trnawa, odpowiedział: – Granie co trzy dni to jest to, co piłkarze lubią. Cała Europa gra co trzy dni, myślę, że piłkarze Wisły nie narzekali i pokazali charakter.
WIŚLACY NIEZADOWOLENI
Wisła mając 2:0 i kilka razy rywala na widelcu nie będzie zadowolona z tego wyniku, co potwierdził obrońca Białej Gwiazdy Alan Uryga.
– Graliśmy tylko o trzy punkty, jesteśmy strasznie źli na to, co się stało. Całkiem nieźle biegaliśmy, na pewno jest jakieś nałożenie obciążeń, ale nie ma mowy o wymówkach dot. europejskich pucharów – komentował.
– Musimy też w pewnym sensie sanować ten punkt, bo przegrywaliśmy 0:2. Takie mecze też budują charakter drużyny, ale będziemy lekko rozczarowani, że nie udało się strzelić jeszcze jednej bramki – mówił w odpowiedzi napastnik Arki Karol Czubak.
Gdynianie muszą teraz oszczędzać siły, bo czeka ich prawdziwy maraton. W czwartek u siebie zagrają z Ruchem Chorzów, a już w niedzielę kolejny mecz domowy z Górnikiem Łęczna – to spotkanie w całości na antenie Radia Gdańsk.
- Wisła Kraków – Arka Gdynia 2:2 (1:0).
- Bramki: 1:0 Angel Rodado (13), 2:0 Angel Rodado (49), 2:1 Joao Oliveira (53), 2:2 Joao Oliveira (84).
- Żółta kartka – Wisła Kraków: Wiktor Biedrzycki, Piotr Starzyński; Arka Gdynia: Hide Vitalucci, Martin Dobrotka, Michał Rzuchowski, Enrique Hermoso. Czerwona kartka za drugą żółtą – Wisła Kraków: Wiktor Biedrzycki (69).
- Sędzia: Sebastian Jarzębak (Piekary Śląskie). Widzów: 14 079.
Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć zmarłego w niedzielę Franciszka Smudy, który trzykrotnie był trenerem „Białej Gwiazdy”. W 1999 roku wywalczył z krakowskim klubem mistrzostwo Polski, a w 2001 Superpuchar. Piłkarze Wisły na znak żałoby grali z czarnymi opaskami na rękawach.
Przeczytaj też:
Nie żyje Franciszek Smuda. Legendarnego selekcjonera wspomina były bramkarz Lechii Gdańsk