Chroniony teren w Dolinie Radości nadal jest nielegalnie zasypywany piaskiem

Pomimo kilku interwencji w sprawie zasypywania chronionego terenu w Dolinie Radości, nadal nie ma przełomu w sprawie realizowanej tam kontrowersyjnej inwestycji. Urzędnicy wciąż nie wydali wiążących decyzji w spawie hałd piasku wysypanych na podmokłym terenie prywatnej działki przy ulicy Bytowskiej. Zdaniem przyrodników i części mieszkańców, takie działania spowodowały poważne zniszczenia przyrody. Instytucją, która zajęła zdecydowane stanowisko jest Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku. Jak mówi jej szefowa Hanna Dzikowska w Dolinie Radości złamano prawo. Właściciel działki nie ma bowiem niezbędnych w takim przypadku: pozwolenia budowlanego, ani wodno-prawnego na zmianę stosunków wodnych.

Masy ziemi należy traktować jak odpady. Decyzję zobowiązującą do ich usunięcia powinna wydać gmina Gdańsk. RDOŚ interweniował w tej sprawie też u Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego z wnioskiem o wstrzymanie nielegalnych robót budowlanych. Szefowa dyrekcji ochrony środowiska podkreśla, że sama nie ma prawa interweniować w sprawie Doliny Radości, bo ta nie jest ani rezerwatem ani obszarem Natura 2000. Tymczasem Wydział Środowiska Urzędu Miejskiego podczas kontroli nie stwierdził zalegania odpadów ani niszczenia stosunków wodnych na sąsiednich działkach.

Miejski Inspektor Nadzoru Budowlanego dotąd nie wydał żadnej decyzji. Kontrole zapowiada natomiast Konserwator Zabytków. Jak powiedział Radiu Gdańsk jego rzecznik, prace na działce są prowadzone bez zezwolenia. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zamierza też wystąpić do Marszałka Województwa o naliczenie zwielokrotnionych opłat za składowanie odpadów w miejscu na ten cel nieprzeznaczonym. To kary idące w setki tysięcy złotych.

sk/as
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj