Gdańsk upamiętnił ofiary stanu wojennego. „To dla nas wielka lekcja”

(fot. Radio Gdańsk/Tymon Nieśmiałek)

Tu chodziło o wolną Polskę, która tak naprawdę została zabrana – mówiła prezydent Aleksandra Dulkiewicz podczas gdańskich obchodów 43. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. Przed Bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej złożono znicze i kwiaty upamiętniając ofiary komunistycznych represji.

– Stoimy u podnóża pomnika – jedynego wtedy w bloku komunistycznym – postawionego dla ofiar systemu komunistycznego, dla ofiar Grudnia ’70. To wszystko, co opowiada się dzisiaj ośmio- i dziesięciolatkom, wydaje się abstrakcją. Myślę jednak, że abyśmy cenili demokrację, wolność, praworządność, godność i prawa człowieka, takie lekcje są potrzebne – podkreśliła Dulkiewicz.

(fot. Radio Gdańsk/Tymon Nieśmiałek)

Lech Parell, od 2024 roku szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, mówił, iż najważniejsze jest to, w jaki sposób społeczeństwo zareagowało na te działania władz. Jak wskazał, ta reakcja była zdecydowana i zmaterializowała się w roku 1989, gdy komuna została obalona.

– To wielka lekcja dla nas, że patriotyzm jest odpowiedzią na dzisiejsze podziały – stwierdził Parell i podzielił się również osobistymi doświadczeniami. – Dziś, kiedy myślę o roku 1981, o 13 grudnia i stanie wojennym, to we mnie przede wszystkim pojawia się emocja związana z obalaniem komuny. Nie myślę o akcie chwilowego zwycięstwa tamtej opresyjnej władzy, ale o tym, że społeczeństwo pokonało tę władzę – dodał.

(fot. Radio Gdańsk/Tymon Nieśmiałek)

Oprócz Aleksandry Dulkiewicz i Lecha Parella swój hołd złożyli: Beata Rutkiewicz – wojewoda pomorska, Mieczysław Struk – marszałek województwa pomorskiego, Cezary Śpiewak-Dowbór i Łukasz Bejm – radni miasta Gdańska, Patrycja Medowska – zastępczyni dyrektora Europejskiego Centrum Solidarności, przedstawiciele obywateli RP, Oleksandr Martsiniv – wicekonsul Ukrainy w Gdańsku, Młodzi Socjaliści PPS oraz przedstawiciele stowarzyszenia „Twój Ruch”.

KWIATY ODDALI TEŻ DAWNI OPOZYCJONIŚCI

Hołd ofiarom stanu wojennego, prócz oficjalnej delegacji miejskiej, oddali wieczorem także dawni opozycjoniści, w tym m.in. członkowie i sympatycy stowarzyszenia Godność. Zgromadzili się przed tablicą Ofiar Stanu Wojennego w Gdańsku, gdzie złożyli wieńce i zapalili znicze.

(fot. Radio Gdańsk/Piotr Puchalski)

Wprowadzenie stanu wojennego wspominał Andrzej Gwiazda, który uczestniczył wówczas w kończących się obradach Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.

– Te wspomnienia są żywe. Ostatnią uchwałą była ta na temat zarobków pracowników związkowych. W czasie ogłoszenia stanu wojennego stałem przy wyjściu i rozdawałem instrukcje zachowania się w stanie wyjątkowym. Związkowcy rozchodzili się, nie wiedząc, że już się zaczęło. Potem informowano o tym, że już jest stan wojenny, pisano: „Komisja krajowa się rozchodziła się, a w drzwiach Gwiazda rozdawał instrukcje, jak trzeba się zachowywać” – wspominał.

Robert Kwiatek, fotograf i działacz antykomunistycznej opozycji mówił z kolei, że wspomnienia są żywe, a ofiarom należy się pamięć. – Doskonale pamiętam moment wprowadzenia stanu wojennego, panią, która wybiegła z szatni, kiedy szedłem z tatą na trening do hali Olivia i krzyknęła: „wojna!”. Potem widzieliśmy wozy bojowe. Sam wybuch stanu wojennego, potem manifestacje, walki na ulicach, brama stoczni – tego nie da się opowiedzieć w kilku zdaniach. Trzeba jednak pamiętać, że walka trwała do roku 1989, a rosyjscy żołnierze stacjonowali w Polsce do roku 1992. To był długi czas walki o niepodległą Polskę. Dzisiaj ją mamy i naszym obowiązkiem jest ją szanować, ale też pamiętać o ofiarach stanu wojennego. Stoimy przy tablicy z nazwiskiem człowieka, który zginął 17 grudnia 1981 roku. Antoni Browarczyk został trafiony strzałem z broni maszynowej w głowę. To między innymi o nim staramy się przypominać. Wtedy nie wiedziałem, że zastrzelono chłopaka, który uczestniczył w manifestacji. Dlatego tak ważna jest ta tablica, pomnik potwierdzający to, że pamiętamy – podkreślał fotoreporter, od lat działający w Stowarzyszeniu Federacji Młodzieży Walczącej.

– Trudno było w to uwierzyć. Ludzie zastanawiali się, co to znaczy. „Mamy wojnę, ale z kim?” – pytano. To był ponury czas, na ulice wyjechały czołgi. Towarzyszyły temu lęk i zdziwienie, że do czegoś takiego mogło dojść. To było traumatyczne przeżycie. Wspomnienia o tym to znak w życiorysie każdego z nas, którzy pamiętają. Byliśmy przerażeni tym, że w naszym kraju jest rząd, który walczy z własnym narodem – wspominał Kazimierz Koralewski, gdański radny PiS.

Stan wojenny został wprowadzony 13 grudnia 1981 roku przez komunistyczne władze na wniosek Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Do jego zakończenia w roku 1983 życie straciło około 40 osób.

Tymon Nieśmiałek/Piotr Puchalski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj