Przyjście na świat dziecka dla młodych rodziców oznacza nie tylko nowe doświadczenie. To również ciężka praca i liczne obowiązki, które często leżą na barkach świeżo upieczonej mamy. Pierwsze miesiące są bardzo trudne dla kobiet – zmęczenie, brak snu, zmiany hormonalne i fizjologiczne oraz nieustanna niepewność czy wszystkiemu podołamy.
Zorganizowanie wolnego czasu, dla każdej mamy w tym okresie jest na wagę złota. Nawet jeśli uda się wygospodarować godzinkę relaksu, to wiadomo, że maluch musi być pod stałą opieką w odpowiednich rękach – aby mama miała stuprocentową pewność, że dziecko będzie bezpieczne.
Wiele kobiet, które było bardzo aktywnych przed urodzeniem dziecka, nie jest w stanie powrócić do formy, co jest związane przede wszystkim z nadmiarem obowiązków.
Nie trzeba nikogo przekonywać, że ruch dla młodych mam jest niezwykle ważny. Kilka godzin w tygodniu aktywności fizycznej jest zbawienne dla kobiet. Między innymi ułatwia zrzucenie zbędnych kilogramów, poprawia wydolność układu krążenia, zmniejsza ryzyko depresji i jest przede wszystkim źródłem pozytywnej energii.
Poza tym panie po porodzie mając wolny czas na ruch, mogą zrelaksować się. Pozwala to im odzyskać kontrolę i poczucie spełnienia, gdyż szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.
Rozmawiamy z mamą 3,5 letniego Tytusa i 1,5 rocznej Jany – Hanną Dołęgą, która kilkanaście dni temu ukończyła Triathlon Gdańsk i jest przykładem, że mimo licznych obowiązków rodzicielskich, można znaleźć czas na aktywny wypoczynek.
Maciej Gach: Cieszysz się z ukończenia Triathlon Gdańsk 2015?
Hanna Dołęga: Oczywiście bardzo się cieszę z faktu ukończenia 1/4 IM. Startowałam wcześniej w maju na tym samym dystansie w JBL Triathlon Sieraków, jednak miałam dużo gorszy wynik – złożyły się na to różne czynniki, między innymi dużo trudniejsza trasa i moja kontuzja. Podczas zawodów w Gdańsku dałam z siebie wszystko.
Długo trwały Twoje przygotowania?
Moje przygotowania trwały przez ostatni rok. W wakacje zeszłego roku kupiłam podstawowy damski rower szosowy Treka w najlepszym trójmiejskim sklepie Dre Rowery i rozpoczęłam treningi. Paradoksalnie mało trenowałam pływanie, bo w tym zawsze czułam się najpewniej. Dla mnie wyzwaniem był bieg i szybka jazda na rowerze. Na pewno w triathlonie trzeba przełamywać swoje słabości. Każdy ma inne. Dla jednych jest to wejście do zimnej, ciemnej wody jeziora, dla innych szybka jazda rowerem po szosie wśród samochodów.
Masz chrapkę na kolejne podniesienie poprzeczki – np. wystartować w 1/2 IM?
Na pewno mam ochotę podnieść sobie poprzeczkę jeśli chodzi o triathlon, ale niekoniecznie będę planowała od razu start w 1/2 IM. Chcę popracować nad dobrym czasem na dystansie 1/4 IM. Poza tym planuję również poprawić wynik w biegu na 10 km, do czego intensywnie dążę. Ważny jest dla mnie także parkrun – to inicjatywa, która pilnuje mojej regularności. Będę starała się, aby jeszcze w tym roku pobić swój rekord na 5 km.
Mimo, że biegasz regularnie od ponad roku, to udało Ci się już ukończyć Orlen Warsaw Marathon czy wspominamy triathlon w Sierakowie?
W kwietniu przebiegłam Orlen Warsaw Marathon i była to forma sprawdzenia się, czy dam radę. Podobnie jak w Sierakowie, męczyła mnie kontuzja kolana, ale bieg ukończyłam i muszę przyznać, że jest to bezcenne uczucie. Każdy moment przekroczenia mety, czy to na triathlonie, czy w maratonie, wywołuje u mnie wzruszenie. Doping kibiców i świadomość, że oto pokonałam tak wiele swoich słabości i za moment dostanę za to medal, dają niepowtarzalną mieszankę emocji.
Opowiedz jak zaczęła się Twoja przygoda z bieganiem i skąd pomysł na wystartowanie w triathlonie?
Moja przygoda z bieganiem zaczęła się na przekór wszystkiemu. Nigdy nie lubiłam biegać, nie uprawiałam sportu poza pływaniem, które po prostu przychodziło mi łatwo. Z wychowania fizycznego najczęściej miałam dwóję. Po urodzeniu dzieci stwierdziłam, że czas wyjść ze strefy komfortu i zrobić coś dla siebie, bo inaczej nic nigdy się nie zmieni – pozostanie nadwaga i asekuracyjne podejście do życia, a kondycja nie pozwoli mi na nic, poza powolnym wejściem na drugie piętro.
O triathlonie słyszałam już ponad 5 lat temu, ale wtedy nie wiedziałam nawet, że istnieją takie zawody. Chciałam przełamać swoje słabości i spróbować. Przygotowania składały się z samych wyzwań – jak pływać w głębokim jeziorze? A co jeśli w dzień zawodów będą ogromne fale? Czy dam radę jeździć rowerem z butami przypiętymi do pedałów? I najtrudniejsze – jak przekonać się do biegania?
Myśl o biegu dalej niż na autobus napawała mnie strachem. Pierwszy raz gdy biegłam z moją siostrą cioteczną Bogną – która codziennie mnie motywuje i zachęca – przebiegłyśmy z przerwami kilometr. Na koniec miałam wrażenie, że pod moimi stopami nie ma już podłoża. Za miesiąc biegałam już 5 km, choć zawsze z wielkim trudem. A po kilku miesiącach mogłam już wystartować w Biegu Niepodległości i osiągnąć wynik poniżej godziny na 10 km.
Mogę dodać, że uprawiam sport dla kształtowania charakteru. Z tego samego powodu jestem też członkiem Stowarzyszenia Morsy Gdyńskie i od zeszłego sezonu aktywną foczką. Bieganie jest wyzwaniem. To sport silnie wysiłkowy, wymagający nie tylko dla ciała, ale również dla naszej psychiki. Triathlon jest tego rozwinięciem. Tutaj dużo bardziej niż przy samym bieganiu, trzeba umiejętnie rozkładać siły, zachować przytomność umysłu w strefie zmian i dać z siebie wszystko.
Jesteś młodą mamą dwójki szkrabów – jak udaje Ci się znaleźć czas na sport?
Jeśli chodzi o znalezienie czasu na treningi przy jednoczesnym wychowywaniu dwojga dzieci, to każdy ten czas ma. Oczywiście jednym jest łatwiej, innym trudniej, ale nie sądzę, żeby ktoś mógł powiedzieć, że nie da rady. O to jak i kiedy trenować często pytają mnie koleżanki i mówią wtedy: „Jak to? To jak położę dziecko spać, ogarnę cały dom, to wtedy mam pojechać na basen?!”. Odpowiedź brzmi: Tak. To jest właśnie ten moment. Ja trenuję w czasie, który dzieci spędzają z tatą lub z dziadkami. Nawet jeśli tego czasu jest niewiele, zmuszam się do wyjścia na trening, bo wiem, że potem nie będzie okazji.
Najczęściej w całym dniu moim jedynym czasem dla siebie jest godzina, którą wykorzystuję na bieg, a wiele innych spraw odkładam na później, kiedy dzieci wieczorem zasną. W dni, kiedy nie mam opieki dla dzieci, zabieram je ze sobą np. na parkrun, a w skrajnych przypadkach zdarzało mi się pojechać z dziećmi wózkiem na spacer, aby usnęły, postawić wózek na środku bieżni przy moim liceum i biegać wokół nich. Można? Można! Trzeba tylko bardzo chcieć.
Część kobiet po wyjściu za mąż i urodzeniu dziecka, mniej poświęca uwagi zdrowemu trybowi życia – często nie będąc w stanie powrócić do poprzedniej sylwetki. Jakbyś doradziła kobietom, że wcale być tak nie musi i można połączyć macierzyństwo z aktywnością fizyczną?
Co do powrotu do formy po ciąży, to na pewno dla młodych mam z bardzo małymi dziećmi kluczowe są spacery. Jeśli dziecko nam na to pozwala, chodźmy jak najwięcej. Jest to zresztą zdrowsza forma ruchu niż bieganie, tylko niestety nie wyzwala tylu endorfin. Do tego kilka miesięcy po porodzie poleciłabym basen, a jeśli mama czuje się na siłach, to można też już wtedy zacząć biegać.
Przedstawiłabyś jakieś proste rady innym mamom – jak wrócić do formy?
Jeśli chodzi o sport, wypoczynek na świeżym powietrzu, to myślę, że warto pamiętać o tym, aby był to wysiłek fizyczny, a nie tylko aktywność fizyczna. Nasza kondycja polepsza się dopiero wtedy, gdy damy z siebie więcej, tj. wyjdziemy poza naszą strefę komfortu.
Jakbyś przekonała kobiety, że triathlon to również dyscyplina dla nich?
Treningi na pewno zajmują sporo czasu. W związku z tym nie zawsze jest to sport dla każdego. Na pewno trzeba powiedzieć, że jest to sport dla osób zdrowych, takich, którym zgodę na jego uprawianie wydał lekarz. Natomiast poza aspektem zdrowotnym, uważam, że każdy może spróbować. Jak powiedział mi dawno temu mądry kolega: „Umiesz pływać? Reszta jest w głowie”.
Triathlon daje wiele korzyści. Wszystkie trzy dyscypliny korzystnie wpływają na zdrowie i sylwetkę. A na pewno przełamywanie słabości i pobijanie rekordów budują naszą pewność siebie. Często mówią o tym biegacze, a ja mogę powiedzieć to o triathlonie: wybuch emocji na mecie to niesamowite uczucie. Po każdym takim sukcesie tygodniami chodzę ponad chodnikiem. To daje mi siłę, aby na co dzień powiedzieć sobie „ja nie dam rady?”. Myślę, że zdecydowanie triathlon jest sportem dla każdego, gdyż tak jak mówię – przełamywanie własnych słabości kształtuje charakter, a pobijanie rekordów buduje pewność siebie.
Oczywiście tak jak wspominałam, nie jest to sport tylko dla tych, którzy nie chcą wolnego czasu poświęcać na treningi. Ja jestem jednak przykładem na to, że z dwojgiem maleńkich dzieci i pracą na pełen etat, można uprawiać triathlon i dobiegać do mety.
Można powiedzieć, że jesteś TRI mamą w 100%
Czy jestem Tri mamą w 100%? Na pewno czuję, że mam jeszcze wiele do zrobienia. Również czuję się swobodnie na zawodach i teraz przyszedł czas na intensywny trening oraz pobijanie swoich rekordów w przyszłym sezonie. Natomiast na pewno czuję się Tri mamą – moje dzieci są zaangażowane w treningi, chcą w nich uczestniczyć. Mój trzyletni syn Tytus chciałby już biegać i mam nadzieję, że jeszcze w tym roku nastąpi jego pierwszy wyścig.
Najbliższe plany sportowe?
Moje najbliższe plany sportowe: zawody i nie tylko. 2 sierpnia koleżeński triathlon w Więcborku na dystansie 1/8 IM, organizowany przez wspaniałego Łukasza Sosnowskiego, gdyńskiego triathlonistę. 8 sierpnia sprint na Herbalife Triathlon w Gdyni. 15 sierpnia maraton – finał akcji „366 maratonów w 366 dni” z Ryszardem Kalaczyńskim w Wituni. Pod koniec sierpnia mniej biegowo – Marsz Śledzia, pieszo przez Zatokę Pucką. W dalszej perspektywie kilka biegów na 10 km i oczywiście regularne, cosobotnie poranki z parkrunem.
Rozmawiał Maciej Gach Fot. Aleksandra Cupryś, Przemek Dalecki, Wiktor Kuptz, Ireneusz Osiecki.