Gdy na stole lądują mazurki, a z kuchni czuć zapach chrzanu i domowego pasztetu, trudno nie pomyśleć, jak to wszystko smakowało kiedyś. Na Żuławach — tych trochę zapomnianych — świętowanie miało swój rytuał.
Choć dziś wielkanocne stoły wyglądają jakby zostały skopiowane z reklam supermarketów, to pod warstwą majonezu kryją się historie, które warto odkurzyć. Zaglądamy tam, gdzie smaganie witką było ważniejsze niż prezent od zajączka.
O szczegółach Mateusz Czerwiński, który spotkał się z przewodniczącą KGW „Chochla i Warząchew” w Sztutowie Aliną Niedzielską oraz z wiceprezesem Koła Nowodworskiego, Łukaszem Kępskim.
Posłuchaj:
ua





