Od lat pomagają na drogach, teraz „czarne punkty” mogą pomóc w wodzie

Od początku czerwca w województwie pomorskim utonęło już 17 osób. Sposobem na to, aby uniknąć wielu tragedii na Pomorzu może być oznaczanie niebezpiecznych miejsc tablicami „czarny punkt wodny”. Takie rozwiązania są już stosowane w innych częściach Polski. Każdy pomysł, który przyczynia się do ograniczenia liczby utonięć, warty jest rozważenia. Jesteśmy regionem, w którym jest morze, wiele jezior. Jest też wiele utonięć, co potwierdzają ostatnie, tragiczne statystyki. Myślę, że tablice oznaczające „czarne punkty wodne” na pewno działałyby na wyobraźnię kąpiących się. Tak samo zresztą, jak tablice „czarny punkt drogowy” ustawione na trasach działają na podświadomość kierowców, dzięki czemu kierujący zdejmują nogę z gazu. Myślę, że docieranie do świadomości poprzez znaki i symbole jest słuszne. Należy jednak pamiętać, że za zabezpieczenie obszarów wodnych odpowiadają samorządy, powiedział Roman Nowak, rzecznik wojewody pomorskiego.

Do utonięć dochodzi z reguły w miejscach niestrzeżonych. Jednak nawet tam, gdzie obecni są ratownicy może być niebezpiecznie. Szczególnie zdradliwe bywa morze, ponieważ prądy morskie potrafią szybko zmieniać powierzchnię dna.

– To jest akwen otwarty, bardzo zmienny, dlatego tabliczki z oznaczeniem „czarny punkt wodny” przydałyby się w całym pasie nadmorskim, powiedział Łukasz Nizgorski, kierownik kąpieliska w Sopocie. – Trzeba jednak pamiętać, że oprócz samych tabliczek, konieczna jest również zmiana mentalności kąpiących się. W tej chwili w Sopocie na plaży obowiązuje zakaz spożywania alkoholu. Ludzie widzą zakaz, a mimo to piją, a gdy zwracamy im uwagę, kłócą się z nami. Ta zmiana myślenia jest konieczna.

Tablice z oznaczeniem „czarne punkty wodne” pojawiły się na przykład w województwie mazowieckim i w Wielkopolsce. Najczęstszą przyczyną utonięć jest alkohol i brawura.

 

ep/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj