5. Konkursu Lotów Red Bull już za nami. Pierwsze miejsce wylatali sobie Flinstonowie i ich Pterodaktyl. I chociaż próby uczestników ciężko nazwać lotami, to na imprezie nie brakowało pozytywnych emocji.
Konkurs to przede wszystkim dobra zabawa. Kolejne machiny i ich daremne próby wzlecenia w powietrze co rusz wywoływały salwy śmiechu wśród publiczności. Nie zrażali się też sami uczestnicy. Dobrze wiedzieli, że zabawa nie polega na odległości, a na wrażeniach artystycznym. A te były na naprawdę wysokim poziomie.
Każdy z uczestników przygotował coś specjalnego. Były tańce, flary, a nawet inscenizacje. Najlepsze wrażenie zrobili Flinstonowie, których Pterodaktyl wyglądał na bardzo dopracowanego. Oryginalnie wypadli też Krwiopijcy. W oryginalnych przebraniach i hasłem „Tylko metal!” na ustach próbowali polecieć na gitarze elektrycznej. Wcześniej odegrali scenkę uwieńczoną wystrzałem flary.
Konkurs Red Bull w lataniu „na byle czym” odbył się w centrum Gdyni. Fot. Agencja KFP/Mateusz Ochocki
Same loty nie porywały. Zdarzyły się nawet ekipy, którym nie udało się dojechać do końca rampy, by choć spróbować wzbić się w powietrze. Liczyły się jednak ambicje. – Według mnie najlepszy był samolot-gołąb. Może i świnia poleciała dalej, ale gołąb miał moc!, mówił jeden z fanów w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk.
Kilka osób narzekało, że w centrum Gdyni nie stworzono dogodnych warunków do kibicowania. Żeby cokolwiek widzieć na żywo, a nie na telebimie, trzeba było zająć miejsce przy barierkach. Tłum ludzi jednak na to nie pozwalał. Organizatorzy próbowali ominąć ten problem, stawiając trybunę. Była ona jednak stosunkowo niewielka, a rampa, z której startowali uczestnicy, bardzo od niej oddalona. Te niedogodności wynagrodziły jednak niewątpliwe wrażenia artystyczne, których dostarczyli uczestnicy konkursu w lataniu „na byle czym”.