Lekarze nie mogą od 1 września wystawić dziecku całorocznego zwolnienia z lekcji wychowania fizycznego. Będą mogli natomiast wskazać ćwiczenia, których uczeń nie może wykonywać. W życie weszły przepisy, które nie pozwalają także postawić uczniowi jedynki z zajęć sportowych.
Do wystawienia oceny najważniejsze będzie regularne chodzenie na lekcje a nie tylko sportowe osiągnięcia. Media społecznościowe i portale medyczne piszą szeroko o tej sprawie. – Teraz nauczyciel ma obowiązek zinterpretować zwolnienie. A jeżeli nie potrafi, to powinien skonsultować je z lekarzem, informuje portal rynekzdrowia.pl, który cytuje poseł Lidię Gądek. Parlamentarzystka, która jest z zawodu lekarzem kierowała pracami zespołu parlamentarnego w tej sprawie.
Radio Gdańsk zapytało o wystawianie zwolnień lekarskich z w-f doktor Annę Zalewską, lekarza rodzinnego i pediatrę, prowadzącą przychodnie w Gdańsku i Pruszczu Gdańskim. Jej zdaniem sytuacje wystawiania całorocznych zwolnień nie były nagminne.
Przyznaje jednak, że czasem rodzice i młodzież próbują je wymusić na lekarzu. – Tłumaczą np. że lekcje wychowania fizycznego są o godzinie 17:00, a to zbyt późno. Są to jednak sytuacje sporadyczne, mówi dr Zalewska. Dodaje, że osobiście wystawiała dotąd kilka takich zwolnień rocznie, ale zawsze powodem było schorzenie, np. wada serca, czy choroby przewlekłe, uniemożliwiające normalna aktywność fizyczną.
NOWE PRZEPISY
Od dziś zgodnie z rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej z 10 czerwca 2015 r. w sprawie szczegółowych warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych, lekarz będzie mógł wskazać jedynie ćwiczenia, których nie można wymagać od dziecka. Czyli np. kiedy uczeń złamie rękę nie będzie mógł robić przewrotów, skakać przez kozła i grać w piłkę ręczną. Nie będzie natomiast przeciwwskazań do biegania, czy gry w piłkę nożną. Nauczyciel nie będzie mógł postawić dziecku jedynki z w-f, bo przy ocenie będzie miał brać pod uwagę wysiłek i zaangażowanie ucznia, a nie tylko jego wynik sportowy.
Zmiany w przepisach zostały wprowadzone po tym, jak NIK w swoim raporcie na temat sportu w szkołach stwierdziła, że uczniowie masowo unikają zajęć w-f. Według raportu w ciągu tygodniowej kontroli w szkołach, w dwóch ostatnich klasach podstawówki nie ćwiczyło na w-f 15 procent uczniów, w gimnazjach 23 procent a w szkołach średnich 30 procent. Tymczasem z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego co piąty uczeń ma nadwagę, wielu ma wady postawy a aż 70 procent zbyt niska wydolność.
ALBO WSZYSTKO, ALBO NIC
– Niestety nasze szkoły w dużej części nie są przygotowane na specyficzne zwolnienia z lekcji wychowania fizycznego, tzn. zwolnienia ograniczające, mówiła Lidia Gądek podczas jednej z sejmowych debat poprzedzających zmiany w przepisach.
– Jeżeli wymieniałam zakres ćwiczeń, z których dziecko jest zwolnione, to zwrotnie od wychowawcy lub nauczyciela poprzez rodzica dostawałam informację, że tak nie może być. Muszę dziecko zwolnić całkowicie, albo ma ono wykonywać wszystkie ćwiczenia, bo nasze szkoły nie mają programu dostosowanego do tego, żeby dziecko mogło ćwiczyć w sposób wybiórczy, cytuje posłankę portal rynekzdrowia.pl
REWOLUCJA W SKLEPIKACH SZKOLNYCH
Z początkiem roku szkolnego ze szkół znikają słodycze i gazowane napoje. Uczniowie nie kupią w szkolnych sklepikach drożdżówek, w zamian będą kanapki z pełnoziarnistego pieczywa. Ma być mniej soli i tłuszczu. Poza przetworami mięsnymi produkty dostępne w sklepikach będą mogły składać się z ryb, jaj, nasion strączkowych, orzechów oraz tłuszczów mlecznych. Uczniowie będą mogli kupić przetwory mleczne, napoje na bazie soi czy owsa.
– Jeżeli dziś nie nauczymy dzieci, jak prawidłowo się odżywiać, to za kilkanaście lat staniemy się społeczeństwem otyłych, schorowanych i nieszczęśliwych ludzi, można przeczytać na stronie Ministerstwa Zdrowia. – Już co czwarte polskie dziecko ma nadwagę albo otyłość, a te wskaźniki narastają w zastraszającym tempie. Na razie lista dozwolonych produktów pojawiła się na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia.
Joanna Matuszewska