– Rocznice Solidarności muszą organizować władze państwowe, a nie związkowe, mówił Radiu Gdańsk Lech Wałęsa. Były prezydent odniósł się do niedawnych obchodów podpisania Porozumień Sierpniowych, na które nie zaproszono między innymi szefowej polskiego rządu Ewy Kopacz.
Piotr Duda, przewodniczący Solidarności tłumacząc brak zaproszenia dla Ewy Kopacz powiedział, że premier „jest antypracownicza, antyspołeczna, antyzwiązkowa i antyobywatelska i że powinna udać się do psychologa”. – Dzisiejsza Solidarność nie ma nic wspólnego z tamtą Solidarnością i to błąd, że właśnie związek organizuje obchody, uważa były prezydent.
Lech Wałęsa otrzymał zaproszenie na obchody rocznicy powstania Solidarności, ale z niego nie skorzystał. W tym czasie przebywał poza granicami Polski. – Przewidziałem, że nie wymienią mojego nazwiska przy okazji Sierpnia ’80. Polacy wiedzą, kto w sierpniu decydował i podpisywał wszystkie dokumenty i porozumienia. Nie było wtedy żadnej akcji, żadnej decyzji bez mojej akceptacji, mówił.
Były prezydent uważa, że jego obecność podczas obchodów mogłaby tylko pogorszyć sprawę. – Gdybym był w Gdańsku na uroczystościach, to pewnie nie było by na nich prezydenta Andrzeja Dudy, albo weszlibyśmy w ostry konflikt. Musiałbym się do tego odnieść i doszłoby do grandy. Dlatego lepiej, że stało się właśnie tak, wyjaśniał.
– Myślę, że naród nie pozwoli na pisanie nowej historii. Niech ludzie wybierają, niech przyspieszą procesy demokratyczne. Im szybciej obchody rocznicy powstania Solidarności będą świętem państwowym, tym lepiej, dodał Wałęsa.
Były prezydent skrytykował też wypowiedź Andrzeja Dudy o tym, że Polska nie jest w pełni krajem sprawiedliwym. Słowa takie padły podczas rozmowy głowy państwa z prezydentem Niemiec Joachimem Gauckiem.
– To szczyt bezczelności, co za pokolenie, co za politycy. Przeciwko swojemu narodowi? Są może i nasze niewłaściwe zachowania ale to jest nasza wewnętrzna sprawa. To jest po prostu brzydkie, Niemcy z tego się teraz śmieją. Prezydent Duda zapłaci za takie wypowiedzi. Ocenią go wyborcy, mówił Lech Wałęsa.
Anna Rębas/Maria Anuszkiewicz/mmt