Najwyższa Izba Kontroli wydała negatywną opinię dotyczącą Instytutu Dziedzictwa Solidarności. Działalność i finansowanie części zadań instytutu kontrolerzy uznali za nie zawsze prawidłowe i rzetelne.
Według raportu deklaracja o finansowaniu przez Ministerstwo Kultury od 2019 roku nie była poprzedzona pisemnymi analizami, a instytucja dublowała swoje działania z Europejskim Centrum Solidarności. Najwyższa Izba Kontroli podobnie wyraziła swoje zastrzeżenia do formy rozwiązania umowy o finansowanie. Organ utracić ma je pod koniec roku.
– Utworzenie Instytutu Dziedzictwa Narodowego nie stanowiło odpowiedzi na potrzebę podjęcia państwowej i systemowej opieki nad Salą BHP, miejscem podpisania porozumień sierpniowych w 1980 roku, choć miało to być jednym z powodów jego powstania – ocenili kontrolerzy.
KOSZT KILKUDZIESIĘCIU MILIONÓW ZŁOTYCH
Jak wyliczono, finansowanie obu placówek w latach 2019–2024 wyniosło 53,6 mln zł. Na rzecz Instytutu Dziedzictwa Solidarności przeznaczono 30,1 mln zł, na rzecz Europejskiego Centrum Solidarności – 23,5 mln zł (jego działalność finansowały również miasto Gdańsk i województwo pomorskie).
– W ocenie NIK w Ministerstwie nie zawsze prawidłowo i rzetelnie ustalano wysokość dotacji i sprawowano nadzór nad podmiotami – napisano w komunikacie.
PLACÓWKA MA SIĘ STAĆ PAŃSTWOWĄ INSTYTUCJĄ KULTURY
We wrześniu 2024 r. minister wypowiedział NSZZ „Solidarność” umowę o utworzeniu Instytutu ze skutkiem na 31 grudnia 2025 r. – wtedy to placówka ma się stać państwową instytucją kultury, prowadzoną jedynie przez resort kultury. Ta decyzja jednak – zaznacza NIK – nie została udokumentowana analizą „uzasadniającą rzetelne podjęcie decyzji, z uwzględnieniem jej konsekwencji dla polityki kulturalnej i finansów publicznych”. NIK wystąpiła do ministra kultury z wnioskiem o podjęcie działań w celu wypracowania jednolitej i spójnej koncepcji dotyczącej polityki kulturalnej, związanej z upamiętnianiem dziedzictwa „Solidarności”.
PAP/sk/mk





