– Nie było żadnego „tylnego siedzenia”, to wymyślili dziennikarze zainspirowani przez Leszka Balcerowicza, mówi Radiu Gdańsk Marian Krzaklewski. Były przewodniczący Solidarności był przed laty w podobnej sytuacji do Jarosława Kaczyńskiego.
TYLNE SIEDZENIE TO WYMYSŁ BALCEROWICZA
Wybory wygrało kierowane przez niego ugrupowanie, ale on sam nie wszedł w skład rządu. Marian Krzaklewski w czasie sprawowania władzy przez AWS był posądzany o wywieranie wpływu na decyzje rządu. Określano to wtedy rządzeniem z „tylnego siedzenia”. Premierem wówczas był Jerzy Buzek. Dziś Krzaklewski mówi, że „tylne siedzenie” wymyślił wicepremier ówczesnego rządu Leszek Balcerowicz, by osłabić pozycję Jerzego Buzka. – Udało mu się stworzyć wrażenie, że Buzek jest niesamodzielny.
REGULARNE SPOTKANIA POLITYCZNE
Krzaklewski powiedział, że jako szef Solidarności i przewodniczący klubu w Sejmie regularnie, co najmniej raz w tygodniu spotykał się z premierem Buzkiem. – Omawialiśmy bieżące problemy. To była współpraca a nie wywieranie nacisków. Zdecydowanie nie było żadnego tylnego siedzenia. To z powodu tych spotkań zaczęły krążyć pogłoski, że premier nie podejmuje decyzji sam.
Zdaniem Mariana Krzaklewskiego w podobnej sytuacji będzie teraz Jarosław Kaczyński. Już teraz mówi się, że to on będzie decydował o pracy rządu. – Jest prezesem partii rządzącej, więc politycznie będzie miał wpływ na rząd. Odradzałbym mu jednak zostanie np. szefem klubu PiS w parlamencie. To zbyt wiele obowiązków dla jednej osoby.
Z DALA OD POLSKIEJ POLITYKI
Marian Krzaklewski pracę w Komisji Krajowej Solidarności łączy z obowiązkami w Europejskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym w Brukseli. Zapytany, czy kibicuje rządowi Beaty Szydło powiedział, że obecnie nie angażuje się w polskie życie polityczne, ale będzie kibicował każdemu rządowi, który doprowadzi do dobrych zmian w Polsce.
Joanna Matuszewska