Głośne samochody, ślady po wyciekającym oleju, reflektory i uciążliwe dla mieszkańców agregaty prądotwórcze – ścisłe centrum Gdańska na kilka dni zamieniło się w plan filmowy jednej z bollywoodzkich produkcji. Część mieszkańców skarży się na brak wcześniejszych informacji.
Mieszkanka Głównego Miasta, Magda Stormowska, żali się na brak informacji. – Było przede wszystkim głośno, wystąpiły utrudnienia w dostępie do mieszkań i było też bardzo dużo efektów świetlnych, a to również jest formą zanieczyszczenia przestrzeni miejskiej. Nikt nie poinformował mieszkańców o tym, co miało nastąpić. A okazji było ku temu wiele, ponieważ tak duże przedsięwzięcie, jakim jest kręcenie superprodukcji na ulicach miasta, powinno być wcześniej zgłoszone – mówi.
URZĘDNICY: „TO CZĘSTA PRAKTYKA”
– Takie zachowanie to częsta praktyka w przypadku nagrań do filmów – tłumaczy rzecznik prezydent Gdańska Daniel Stenzel. – Z reguły producenci, którzy organizują zdjęcia w Gdańsku, nie chcą tego powszechnie przekazywać, żeby nie gromadzić ludzi na planie zdjęciowym. Rozumiem mieszkańców ścisłego centrum i przede wszystkim tych ulic, na których ruch został ograniczony, że powinni mieć takie informacje wcześniej. Nad tym też pracujemy – powiedział Stenzel.
Ponadto urzędnicy zapewniają, że ekipa produkcyjna posprząta i naprawi wszystkie szkody, jakie powstały w wyniku kręcenia filmu – to między innymi ślady opon czy olej na bruku.
Posłuchaj materiału reportera:
Oskar Bąk/puch





