Ponad pół miliona złotych od początku roku wydała Gdynia na usuwanie skutków wandalizmu

(fot. Marcin Mielewski/ZDiZ w Gdyni)

Graffiti na budynkach, uszkodzone parkometry i ławki, zniszczone przystanki i urządzenia na placach zabaw. Gdynia od początku tego roku wydała ponad pół miliona złotych na usuwanie skutków wandalizmu. Samo usuwanie malunków z elewacji miejskich budynków pochłonęło dotychczas ponad 50 tysięcy złotych.

Jak podkreśla Łukasz Kamasz z gdyńskiego magistratu, koszty napraw zniszczonej infrastruktury potrafią sięgnąć nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych dziennie.

CZĘSTE AKTY WANDALIZMU 

– Część kosztów udaje się odzyskać, ale w zdecydowanej większości przypadków są one pokrywane z budżetu miasta. Samodzielny Referat Zieleni i Małej Architektury, który odpowiada w Gdyni między innymi za utrzymanie, przebudowę i budowę terenów zieleni miejskiej, tylko od początku roku wydał około 60 tys. złotych, by pokryć koszty napraw. Akty wandalizmu pojawiają się kilka, a nawet kilkanaście razy w miesiącu i dotyczą zarówno terenów zielonych czy placów zabaw, jak i obiektów małej architektury – wyjaśnia.

BĘDZIE WIĘCEJ KAMER?

Urzędnicy zachęcają mieszkańców do zgłaszania wszelkich aktów wandalizmu – czy to przez miejską aplikację, czy też bezpośrednio straży miejskiej – i nie wykluczają rozbudowy sieci miejskiego monitoringu.

Marcin Lange/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj