– Mamy zespół, który chce grać razem, który dzieli się piłką, który zaakceptował i uwierzył w to, jaką wizję przedstawia trener i chce ją egzekwować. Świetny bilans? Spokojnie. Znam dobrze polską ligę i wiem jak jeden, dwa transfery, czy jedna kontuzja potrafią zaburzyć całkowicie sezon i powodować niespodzianki – mówi Jakub Schenk, rozgrywający i jeden z najważniejszych graczy Energa Trefla Sopot.
Czy istnieje w Sopocie życie bez Żana Tabaka? – zdawali się pytać zwolennicy tego, co zostawił po sobie w Treflu chorwacki trener. I trudno się dziwić – w ciągu trzech lat pracy tego szkoleniowca Trefl wrócił na szczyt polskiej ligi, zdobył dwa medale Mistrzostw Polski, w tym epickie złoto w 2024 roku po jednym z najbardziej heroicznych powrotów do gry w finałach krajowych rozgrywek, dołożył też Puchar Polski zdobyty na początku tej drogi. Wielu – spoglądając na ruchy transferowe i roszadę na stanowisku trenera – zastanawiało się, czy autorski projekt Mikko Larkasa też będzie zmierzał do dominowania na polskich parkietach, czy też włączy niższy bieg i wyhamuje ostatnie lata prosperity.
SERIA TRWA
Na razie nowy Trefl – mówiąc najtrywialniej – daje radę i dowozi. Pięć zwycięstw w lidze plus trzy w FIBA Europe Cup przypomina serię wygranych z przełomu 2023 i 2024 roku, kiedy sopocianie – po dołączeniu Jakuba Schenka – zaliczyli bilans 13-2, a koniec końców wywalczyli w tamtym sezonie Mistrzostwo Polski. Rozgrywający od momentu dołączenia do ekipy żółto-czarnych jest mózgiem zespołu, ma bardzo ważny wpływ na poczynania boiskowe, ale też na to, co dzieje się z zespołem pod względem mentalnym. W ostatnim meczu z Tauron GTK Gliwice, wygranym wysoko i bez żadnych wahań, można było dostrzec, jak podchodzi do przyznanej mu w tym sezonie roli kapitana. Jak wspiera, motywuje, nie odpuszcza młodym, dyrygując z ławki rezerwowych.
Po spotkaniu porozmawialiśmy o pilnowaniu koncentracji w meczach, które dawno wydają się być rozstrzygnięte, patentach na regenerację po długich podróżach do Azerbejdżanu i „niezachłystywaniu się” bilansem 8-0, który potrafi być złudny:
Paweł Kątnik





