Władze Gdańska zastanowią się, czy nie zakazać kolejnych marszy przeciw imigrantom. Organizatorzy niedzielnego zgromadzenia zakończonego starciem uczestników z policją, myślą natomiast o zerwaniu współpracy z pseudokibicami i radykalną prawicą. Nie milkną komentarze po niedzielnych zamieszkach przed fontanną Neptuna. Sprawa dotyczy marszu „Nie! dla imigrantów”, który zorganizowały Kongres Nowej Prawicy, Młodzież Wszechpolska, Obóz Narodowo-Radykalny, Stowarzyszenie Koliber, Republikanie, partia KORWiN, partia Kukiz’15 oraz Ruch Narodowy.
Organizatorzy zapewniali, że zgromadzenie będzie miało pokojowy charakter. Jednak w niedzielę około godziny 14:00 gdy grupa, która odłączyła się od marszu dotarła na ulicę Długą, doszło do starcia z policjantami.
„CZYSTY BANDYTYZM”
Rzecznik prezydenta Gdańska Antoni Pawlak mówi wprost: to był bandytyzm. Dodaje, że co prawda ustawa o zgromadzeniach nie daje urzędnikom zbyt wielu narzędzi do nieudzielenia zgody na marsze, ale władze miasta są zdeterminowane, żeby takie wydarzenia ukrócić. – To już jest druga manifestacja zorganizowana przez te partie, do której przypałętało się kilku bandytów, którzy po prostu zrobili zadymę w mieście. W związku z tym będziemy dyskutować czy następne zgłoszenie takiej demonstracji nie spotka się z odmową – powiedział Pawlak.
Rzecznik prezydenta Gdańska dodaje, że urzędnicy spróbują wykorzystać artykuł 14 ustawy o zgromadzeniach, dający możliwość nieudzielenia zgody na marsz, kiedy wiąże się on z zagrożeniem życia i zdrowia ludzkiego oraz uszczerbku w mieniu.
ORGANIZATORZY ODCINAJĄ SIĘ OD PSEUDOKIBICÓW
Tymczasem organizator marszu Kamil Sobkiewicz z partii KORWiN podkreśla, że agresywna grupa odłączyła się od głównego legalnego zgromadzenia i prosi, żeby nie łączyć jej z protestem przeciw imigrantom. Sobkiewicz zapowiada też, że współpraca z radykałami może wkrótce się skończyć. – Marsze oczywiście będziemy nadal organizować. Natomiast jeżeli pewne osoby, te które wczoraj doprowadziły do tego zamieszania, będą chciały zrobić swój marsz, to proszę bardzo. Niech pójdą do urzędu, zarejestrują i go zgłoszą. Tylko niech nie podłączają się do innych tylko po to, żeby zrobić awanturę tam, gdzie nie trzeba – mówi Kamil Sobkiewicz. W niedzielę już na początku marszu pewne grupy pokłóciły się z organizatorami. Poszło o to, kto ma iść pierwszy.
DWAJ Z CZTERECH ZATRZYMANYCH USŁYSZAŁO ZARZUTY
W poniedziałek po południu dwie z czterech osób, zatrzymanych po niedzielnych zamieszkach na Długim Targu, usłyszały zarzuty. Cała czwórka spędziła noc w areszcie. To mężczyźni mieszkający w Gdańsku w wieku od 17 do 35 lat.
Podkomisarz Aleksandra Siewert z gdańskiej policji powiedziała, że zarzuty dotyczą różnych przestępstw. – Jeden z mężczyzn podejrzewany jest o czynną napaść na funkcjonariusza, drugi o zmuszanie policjanta do zaniechania interwencji. Dwóch pozostałych to mężczyźni, którzy szli na czele nielegalnej manifestacji i nawoływali do nienawiści na tle wyznaniowym – wylicza policjantka.
W wyniku niedzielnej bójki ranny został jeden z policjantów chroniących marsz. – Doszło do tego w momencie, gdy policjanci zakomunikowali, żeby nielegalne zgromadzenie się zakończyło. Wtedy grupa mężczyzn ruszyła na policjantów. Jeden z nich został przepchnięty i doznał urazu nogi – mówi Aleksandra Siewert.
Policja nie zamierza wnioskować o przedłużenie aresztu dla zatrzymanych uczestników marszu. Jednocześnie nie wyklucza kolejnych zatrzymań, bo po marszu wylegitymowano kolejnych czterdzieści osób.