Rak trzustki to nowotwór o najwyższej śmiertelności, jednak jego szybkie wykrycie zwiększa szanse na uratowanie życia – mówią eksperci. O chorobie dyskutowano w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku. Pretekstem był obchodzony 18 listopada Światowy Dzień Raka Trzustki.
Pomimo mało optymistycznych rokowań, rak trzustki nie musi być wyrokiem. Żywym tego przykładem jest jeden z pacjentów: Radosław Orzęcki z Rumi. Diagnozę usłyszał w 2020 roku, następnie przeszedł operację. Szybko wrócił do pełnej sprawności. Dziś – tak samo jak przed diagnozą – prowadzi aktywny tryb życia. Gra w tenisa stołowego oraz jeździ na rowerze.
– Wycięto mi trzustkę, śledzionę i dwunastnicę. Operacja zakończyła się sukcesem. Udało mi się pokonać przeciwności i dziś, sześć lat po operacji, funkcjonuję normalnie, choć nie zawsze jest łatwo. Apeluję do każdego, aby dbał o siebie i nie bagatelizował długotrwałych uciążliwych bóli i problemów gastrycznych – wskazał Orzęcki.
SZYBSZE WYKRYCIE TO WIĘKSZE SZANSE
Szanse na uratowanie życia może zwiększyć szybkie wykrycie nowotworu.
– Wykrycie raka trzustki w pierwszym lub drugim stadium zaawansowania daje 40 proc. szans na przeżycie po zastosowaniu skojarzonego leczenia. Wyższe stadium zmniejsza szanse na leczenie, a także na przeżycie – poinformował prof. Stanisław Hać z Kliniki Chirurgii Onkologicznej, Transplantacyjnej i Ogólnej Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego.
Spośród 100 tysięcy dorosłych osób w Polsce na raka trzustki choruje od ośmiu do dziesięciu osób.
Posłuchaj materiału naszego reportera:
Tymon Nieśmiałek/mk





