Rosyjski konsulat w Gdańsku zalega z czynszem. Miasto domaga się 8,5 mln zł

Konsulat Federacji Rosyjskiej w Gdańsku Wrzeszczu (fot. Krzysztof Mystkowski / KFP)

Rosjanie od dawna nie płacą za użytkowanie willi przy ul. Batorego w Gdańsku, w którym mieści się rosyjski konsulat. Władze miasta starają się odzyskać ten dług, na razie bezskutecznie – choć mają już korzystny prawomocny wyrok w tej sprawie.

W środę minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował, że podjął decyzję o wycofaniu zgody na funkcjonowanie ostatniego w naszym kraju rosyjskiego konsulatu w Gdańsku. Szef MSZ tłumaczył, że jest to reakcja na ostatnie akty dywersji na kolei, do których doszło 15-17 listopada na trasie Warszawa – Dorohusk. Jak dodał, nie oznacza to jednak zerwania stosunków dyplomatycznych z Rosją. Podkreślił też, że to „nie będzie pełna odpowiedź” polskiego rządu na ostatnie wydarzenia.

Następnego dnia rzecznik MSZ Maciej Wewiór poinformował, że placówka musi zostać zamknięta do północy 23 grudnia br., a jego pracownicy muszą znaleźć się poza granicami Polski.

BUDYNEK TRAKTOWALI JAK SWOJĄ WŁASNOŚĆ

Konsulat Generalny Federacji Rosyjskiej w Gdańsku mieści się przy ul. Batorego w dzielnicy Wrzeszcz Górny. Jak przypomniał rzecznik prezydenta Gdańska Daniel Stenzel, dyplomaci z Kremla zajmują tę nieruchomość od czasów powojennych.

– W 1951 roku Polska Ludowa wraz ze Związkiem Radzieckim podpisała umowę o nieodpłatnym korzystaniu z tego budynku. Po upadku ZSRR i powstaniu samorządów budynek trafił na stan Skarbu Państwa. Miasto Gdańsk w tej sytuacji stało się jedynie inkasentem. Za konsulaty w Polsce odpowiada merytorycznie MSZ, za kwestie prawne Prokuratoria Generalna. Nasze kontakty z konsulatem zawsze odbywały się za pośrednictwem resortu spraw zagranicznych – wyjaśnił Stenzel.

Tymczasem rosyjska strona przez kolejne dekady traktowała willę przy Batorego jak swoją własność, powołując się na przekonanie, że stanowi ona formę rekompensaty za zniszczony w czasie wojny pałacyk przy Długich Ogrodach, gdzie mieściło się przedstawicielstwo dyplomatyczne ZSRR.

WYTYCZNE Z MINISTERSTWA SPRAW ZAGRANICZNYCH

Po 2013 roku, kiedy urzędnicy zaczęli porządkować kwestie własności i zasady korzystania z nieruchomości, do miasta trafiły wytyczne Ministerstwa Spraw Zagranicznych nakazujące naliczanie opłat za korzystanie z nieruchomości. Konsulat nie regulował jednak żadnych należności i nie odpowiadał na wezwania.

–  W 2017 roku, gdy Rosjanie nadal nie wnosili żadnych opłat, zwróciliśmy się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Ówczesne MSZ potwierdziło istnienie umowy o bezpłatnym korzystaniu i wzięło na siebie uregulowanie sprawy. Do podpisania nowej umowy nie doszło, Rosjanie odmawiali. Dlatego resort ponownie nakazał nam dalsze naliczanie czynszu za bezumowne korzystanie z budynku – tłumaczył Stenzel.

Miasto bezskutecznie próbowało ściągać należności, których łączna kwota za lata 2013-2023 jest szacowana na około 5,5 mln zł, a odsetki wynoszą kolejne 3 mln zł.

SPRAWA TRAFIŁA DO SĄDU

Ostatecznie sprawa trafiła do sądu. W rezultacie zapadł wyrok nakazujący Rosji zapłatę części zaległych opłat.

–  W marcu 2025 roku zapadł w tej sprawie pierwszy wyrok, który się uprawomocnił. Zgodnie z nim Rosjanie mają nam zapłacić na początek blisko 400 tys. zł za korzystanie z budynku przy ul. Batorego. To pierwszy krok w formalnym odzyskaniu należności. Ponieważ cały dług jest znacznie wyższy, obecnie przygotowywany jest drugi pakiet roszczeń, opiewający na niemal 2 mln zł, ale to będzie zależało od rozwoju sytuacji – wyjaśnił rzecznik prezydenta Gdańska.

Dodał, że miasto przez cały czas działało zgodnie z wytycznymi MSZ, w ścisłej współpracy z administracją państwową.

Czytaj także:

PAP/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj