Oni znowu to zrobili. Chojniczanka awansowała do ćwierćfinału Pucharu Polski. Wielki mecz II-ligowca

Radość zawodników Chojniczanki Chojnice ze zwycięstwa po serii rzutów karnych w 1/8 finału piłkarskiego Pucharu Polski z Koroną Kielce. Chojnice, 04.12.2025 r. (fot. PAP/Marcin Gadomski)

Niebywałe emocje i wielkie chwile dla piłkarzy Chojniczanki. II-ligowiec pokonał ekstraklasową Koronę Kielce po rzutach karnych i awansował do ćwierćfinału Pucharu Polski. W regulaminowym czasie, do 98 minuty, Korona prowadziła, ale w ostatniej minucie gospodarze wyrównali, a w serii rzutów karnych okazali się bezbłędni.

Chojniczanka zaczęła z animuszem, bo już w 11. minucie Błażej Szczepanek miał szansę, ale pospieszył się z uderzeniem z dystansu. To była dobrze zapowiadająca się sytuacja, chojniczanie mieli trochę wolnej przestrzeni, ale Szczepanek zamiast rozgrywać na lewe skrzydło, gdzie ładnie pokazywał się Tkocz, postanowił zaskakiwać bramkarza Rafała Mamlę nieprzygotowanym strzałem. Korona odgryzła się kilka minut później – groźnie wychodzili Wiktor Długosz z Vladimirem Nikolovem, ale ten drugi niecelnie dośrodkowywał.

W 29. minucie Chojniczanka miała najlepszą okazję do objęcia prowadzenia. Bartłomiej Eizenchart wbiegł w pole karne z lewej strony, podaniem po ziemi obsłużył Valerijsa Sabalę, ale Łotysz strzelał z najbliższej odległości wprost w Rafała Mamlę, do przerwy ze wskazaniem na Chojniczankę, ale bez goli.

Bramkarz Chojniczanki Chojnice Damian Primel cieszy się ze zwycięstwa po serii rzutów karnych w meczu 1/8 finału Pucharu Polski z Koroną Kielce. Chojnice, 04.12.2025 r. (fot. PAP/Marcin Gadomski)

ZGAŚLI PO PRZERWIE

Po przerwie Chojniczanka straciła animusz. Pierwsze 20 minut nie była w stanie grać na intensywności prezentowanej przed przerwą. To się zemściło w 65. minucie, gdy po rzucie rożnym piłka wypadła za pole karne na wysokości 16. metra, dopadł ją Tamar Svetlin i pięknie uderzył zza pola karnego na 1:0 dla gości.

Piłkarze II-ligowca, gdyby nie wygrali, pewnie żałowaliby niewykorzystanych szans, przede wszystkim tej z pierwszej połowy Valerijsa Sabali. Gdyby wówczas gospodarze zdobyli przewagę, pewnie łatwiej byłoby skupić się na bronieniu zaliczki. W drugiej połowie brakowało bowiem underdogowi werwy, którą prezentował w pierwszych 45 minutach. Nie było już tej witalności, takiego doskoku, tej skali agresji, która w pierwszej odsłonie powodowała chociażby przechwyty na połowie rywala, gdy zdarzały się dogodne okazje. Taka przytrafiła się choćby Damianowi Michalikowi przed polem karnym – ofensywny pomocnik strzelał ponad bramką.

Korona skrzętnie to wykorzystała. Dała się „wystrzelać” Chojniczance, a w drugiej połowie przejmowała kontrolę nad większością boiska. Z pewnością też nieco więcej od swoich zmienników oczekiwał trener MKS-u Marek Brzozowski. W 58. minucie zmienił widocznego i aktywnego w pierwszej części Bartłomieja Eisencharta i ten ruch osłabił siłę ofensywną gospodarzy. Z każdą minutą sukces Korony się przybliżał, także w 79. minucie, kiedy bardzo bliski gola był Konrad Matuszewski. Najpierw prawą stroną przedarł się Svetlin, podał przed pole karne do Matuszewskiego i tylko instynktowne wybicie wprowadzonego po przerwie Oleksija Bykova z linii bramkowej uratowało Chojniczankę przed utratą drugiego gola.

ODWOŁANY KARNY I EUFORIA

Końcówka mogła rozbudzić największych piłkarskich malkontentów. Chojniczanka rzuciła wszystko na szalę, zaatakowała w ostatnich minutach – najpierw efektem tego ataku był rzut karny podyktowany za zagranie ręką Zwoźnego. Sędzia Frankowski został poproszony do monitora VAR, tam skorygował decyzję, anulując jedenastkę. Marek Brzozowski, trener Chojniczanki, ze wściekłością kopnął baner reklamowy. Pewnie nie przypuszczał, że za chwilę nie tylko będzie lepiej, ale też szanse na awans znacznie wzrosną. Chojniczanka wypuściła się z kontrą. Pau Resta, obrońca Korony, musiał uciekać się do faulu, w przeciwnym wypadku Mateusz Bąkowicz wyszedłby z sytuacją sam na sam. Arbiter pokazał czerwoną kartkę, a chwilę po niej gospodarze zdobyli gola, konkretniej dobijający piłkę Dmytro Yukhymovych, i w Chojnicach zapanowała euforia.

Piłkarz Chojniczanki Chojnice Dmytro Yukhymovych cieszy się z gola podczas meczu 1/8 finału Pucharu Polski z Koroną Kielce. Chojnice, 04.12.2025 r. (fot. PAP/Marcin Gadomski)

DOGRYWKA ZE WSKAZANIEM 

W dogrywce Chojniczanka szła za ciosem. Wykorzystywała przewagę zawodnika, stworzyła kilka sytuacji, w najdogodniejszej zza pola karnego potężnie uderzał Jakub Goliński, ale dobrze zachował się w bramce Rafał Mamla. O awansie decydowały więc karne, w nich Chojniczanka wytrzymała presję, nie pomylił się żaden z czterech zawodników gospodarzy, a goście spudłowali najpierw w trzeciej, potem w piątej kolejce, kiedy jedenastek nie wykorzystali Kamiński i Matuszewski.

Chojniczanka po raz czwarty w historii awansowała do ćwierćfinału Pucharu Polski.

Paweł Kątnik/puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj