Szesnastopunktowa porażka z silną hiszpańską Murcią w FIBA Europe Cup raczej nie przynosi Energa Treflowi wstydu. Sopocianie postawili się potentatowi, w pewnymi momencie remisowali nawet i grali jak równy z równym, ale nie wszyscy są zadowoleni. Spore rozczarowanie wyraził podkoszowy żółto-czarnych Mikołaj Witliński, przyznając, że to błędy własne zadecydowały o końcowym niepowodzeniu.
Trefl źle zaczął i nienajlepiej skończył. Ale wszystko co pomiędzytym złem było obiecujące i dające nadzieję. Na tle rewelacyjnie grającej w Hiszpanii Murcii, sopocianie potrafili odpowiadać na tyle skutecznie, by dwukrotnie wracać do meczu z poważnych tarapatów. Na koniec jednak brakowało tego czegoś. Z jednej strony był to doskonale dysponowany duet Amerykanów Michael Forrest – Howard Sant-Roos, z drugiej kilka niepotrzebnych strat i prostych błędów w obronie. – To nie jest taki poziom, że odstajemy umiejętnościami, tylko po prostu źle bronimy. Źle gramy w obronie i to jest drugi mecz, gdzie popełniamy bardzo proste błędy w obronie i scoutingowych założeniach – mówił Radiu Gdańsk Mikołaj Witliński.
– Nie możemy przede wszystkim tak zaczynać meczów: od błędów, od bycia ospałym, od braku koncentracji (…) Potem gonimy i gonimy, i czasami dogonimy, czasem nie dogonimy. Wpadamy w takie trochę błędne koło – zauważył 30 latek, który zdobył w tym meczu 12 punktów. Czy hiszpańscy przeciwnicy dominowali fizycznie pod koszem, tam gdzie Willy operuje? – No nie czułem, żeby byli z ACB (…) to też nie jest tak wysoka półka, że mogą nas zdominować i sobie grać spokojnie z nami w koszykówkę, bo tak nie jest i na pewno nie będzie – zadeklarował center Trefla.
Posłuchaj rozmowy:
Paweł Kątnik





