Ksiądz Jan Kaczkowski, dyrektor hospicjum w Pucku, ma nawrót choroby nowotworowej. Z powodu złego stanu zdrowia, duchowny w ostatniej chwili odwołał spotkanie z czytelnikami w Pruszczu Gdańskim.
Jak dowiedział się Gość Niedzielny, duchowny poczuł się gorzej po chemioterapii, którą przyjął w zeszłym tygodniu. Obecnie stan księdza jest stabilny.
ODWOŁANE SPOTKANIE
Na spotkaniu w Centrum Kultury i Sportu w Pruszczu Gdańskim pojawiło się około 300 osób. Dopiero na miejscu dowiedzieli się, że lekarz nie pozwolił księdzu Kaczkowskiemu na udział w spotkaniu. Zgromadzeni odmówili modlitwę w intencji duchownego. Jego publiczny profil zaś zalały wspierające komentarze.
Jak dotąd to ksiądz Jan podnosił na duchu i motywował innych do „życia na pełnej petardzie”. – To, co się dzieje w tej mojej bańce, w mojej głowie, uważam za cud pełzający – pisał o raku. – Można powiedzieć, że pełzniemy sobie we trójkę: Pan Bóg, glejak i ja. I oby jak najdalej. Cieszę się z tego pełzającego cudu.
BÓG PRZY JEGO RAMIENIU
Dzień wcześniej ks. Jan spotkał się z czytelnikami w Gdyńskim Centrum Filmowym, gdzie opowiadał o swojej książce „Grunt pod nogami”. Powiedział, że mimo zmagania z ciężką chorobą nie czuje się bohaterem. – Cały czas żyję w nieustannej pewności, że Bóg jest tuż przy moim ramieniu. Bóg jest stały i wierny, to my bywamy niewierni – mówił podczas spotkania.
Ksiądz Jan Kaczkowski od lipca 2012 roku choruje na glejaka mózgu. Gdy postawiono diagnozę miał 35 lat i dawano mu kilka miesięcy życia. Od tamtego czasu często występuje w mediach, opowiadając o tym, jak walczy z nowotworem i co daje mu siłę. Dla chorych na raka stał się symbolem niezłomności i walki o zdrowie.
Anna Moczydłowska/mat