Alexa mieszka w Gdyni i jest jak Vanessa Mae. Gra na skrzypcach elektrycznych. Jest prawdopodobnie najczęściej angażowaną skrzypaczką w Polsce, do tego samoukiem. – Moim atutem jest pasja, konsekwencja i autentyczność – opowiada Alexa czyli Aleksandra Łysik skrzypaczka i jednocześnie doktorantka ekonomii. Swoją przygodę ze skrzypcami rozpoczęła mając 6 lat. To było w Wietnamie. Tato marynarz zabrał rodzinę w rejs. Okazało się, że w Hanoi statek się popsuł. Naprawa trwała dwa lata. W tym czasie rodzina mieszkała w kajucie i mama uznała, że dziecko powinno mieć kontakt z rówieśnikami. Aleksandra chodziła na zajęcia dla wietnamskich przedszkolaków. Raczej przypadek sprawił, że trafiła do grupy zajmującej się grą na skrzypcach.
Po powrocie do Polski skrzypce poszły w odstawkę, do czasu gdy do Sopotu przyjechała Vanessa Mae. Aleksandra oglądała koncert i zapragnęła całą sobą być jak skrzypaczka elektryczna. W wieku 12 lat było jednak za późno na szkołę muzyczną. Rodzice też odradzali, bo co to za przyszłość i chleba raczej z tego brzdąkania nie będzie. Zgodzili się jednak na prywatne lekcje skrzypiec. Aleksandra grała, ale nauczycielka nie była z niej zadowolona. Zamiast ćwiczyć gamy i robić wprawki ona wolała grać to co leciało w radio. Backstreet Boys bardziej ją pociągali od klasyki.
Potem znowu była długa skrzypcowa przerwa. Szkoła średnia, studia i praca w agencji reklamowej. Skrzypce wróciły w wieku 27 lat, gdy Aleksandra przygotowywała plakat reklamujący klubowy występ jakieś skrzypaczki z DJ’em. Pomyślała, dlaczego nie ja i ponownie zaczęła ćwiczyć. Teraz ma grafik wypełniony koncertami w klubach, są też wielkie wydarzenia sportowe jak gale mma FEN transmitowane w Polsacie, na których robi show. Równolegle są studia i obrona pracy doktorskiej na Uniwersytecie Gdańskim o zwalczaniu żródeł terroryzmu. Za dwa miesiące pierwsza płyta z której dochód skrzypaczka przeznacza na cele charytatywne.
Posłuchaj audycji: