Podwyżki mają zostać wprowadzone od 1 kwietnia. Standardowa pensja wzrośnie o 12,5 proc.
Podwyżki oznaczają, że właściciel Biedronki, Jeronimo Martins Polska, na pensje pracowników przeznaczy 80 milionów więcej.
O podwyżkach dla pracowników Biedronki rozmawiali eksperci w audycji Ludzie i Pieniądze. Program poprowadziła Iwona Wysocka. Jej gośćmi byli: Marek Kański z Pomorskiej Kroniki Biznesu i Artur Kiełbasiński z Gazety Wyborczej i portalu wyborcza.biz.
WYSOKIE PODWYŻKI
W kieszeniach pracowników zostanie 250 złotych więcej. Ich początkowe wynagrodzenie osiągnęło poziom 2250 złotych brutto i będzie wzrastało wraz z wydłużaniem się stażu pracy. Dodatkowo jest możliwość zdobycia premii w postaci 350 złotych miesięcznie.
– To właściwe, gdy tworzy się rynek pracownika, a nie rynek pracodawcy. Takie sytuacje obserwujemy, gdy jest większa chęć zatrudniania kogoś z powodu braku innych chętnych. Trzeba coś tym ludziom zaproponować. Na początku pieniądze, później to są premie, bardziej humanitarna praca, możliwość rozwoju kariery – mówił Marek Kański.
STRATEGICZNE DZIAŁANIE
Cztery lata temu, gdy do audycji Ludzie i Pieniądze dopiero przychodził, Artur Kiełbasiński stwierdził, że w Polsce wykształci się rynek pracownika, a nie pracodawcy.
– Wszyscy patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Tym bardziej, że było to po kryzysie gospodarczym. To, co zrobiła Biedronka, świadczy nie tyle o tym, że to etyczna firma. To pokazuje, że zarządzający potrafią wyciągać wnioski z tabel demograficznej. W ten sposób sobie zapewniają nabór pracowników. A o wykwalifikowanego pracownika będzie coraz trudniej. Biedronka w tym momencie dostosowuje się do tego, co będzie za pół roku – tłumaczył dziennikarz.
Posłuchaj audycji:
Wiktor Miliszewski