Dąbrowszczaków w Gdańsku, Berlina i Rzymowskiego w Gdyni, 22 lipca i Świerczewskiego w Czarnem. Ulic, placów i osiedli, które noszą nazwy związane z poprzednim systemem jest wiele. To ma się zmienić w związku z ustawą dekomunizacyjną. Czy jednak dla mieszkańców ma znaczenie, przy jakiej ulicy mieści się ich dom?
Sejm przyjął ustawę o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego poprzez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej. Sprawozdawca projektu, poseł PiS Jarosław Krajewski, przed głosowaniem podkreślił, że przyjęcie ustawy będzie symbolicznym końcem komunizmu w Polsce. Przypomniał, że nadal ponad 1300 ulic w naszym kraju „gloryfikuje” miniony system. Wymienił ulice Armii Czerwonej, Feliksa Dzierżyńskiego, Wandy Wasilewskiej i Marcelego Nowotki.
Poseł Krajewski wezwał Sejm do dokonania zmiany ponad podziałami. Izba przyjęła ustawę jednomyślnie, tylko jeden poseł wstrzymał się od głosu.
NA POMORZU JEST CO ZMIENIAĆ
Na Pomorzu, jak i w całym kraju, zdecydowana większość ulic została zmieniona na fali dekomunizacji po 1989 roku, ale w niektórych miejscach wciąż jeszcze można poczuć się jak w wehikule czasu. Ulice Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego i Wandy Wasilewskiej w Cewicach, 40-lecia PRL w Kołczygłowach lub osiedle 20-lecia PRL w Kartuzach wciąż są obecne w naszej przestrzeni. Zdaniem przewodniczącego Rady Miasta Gdyni Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego nie wszędzie udało się zmienić nazwy, bo… z czasem było coraz trudniej.
– To, czego wtedy nie zrobiono, z czasem przychodziło z coraz większym trudem. Można przypomnieć choćby wielką dyskusję w Gdańsku na temat ulicy Jedności Robotniczej, obecnie Traktu Świętego Wojciecha. Tę nazwę zmieniano później, nie w pierwszej fazie i wtedy nagle okazało się, że dla mieszkańców ważne są argumenty „a komu to przeszkadza”, „listonosz się przyzwyczaił”, „ile to kosztuje”, czy „trzeba wymienić szyldy, tabliczki i dokumenty” – wylicza Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski.
BRAK EDUKACJI?
Na niepełną dekomunizację zwracał uwagę również Artur Górski z Gazety Gdańskiej w Komentarzach Radia Gdańsk. – Mimo to, w Krynicy Morskiej jest ulica Karola Świerczewskiego, w Gdańsku jest ulica Dąbrowszczaków, jest „środek Europy przyciśnięty pięścią komunizmu”, czyli mały acz gustowny Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina – mówił.
Jednym z argumentem dla przeprowadzenia ponownej dekomunizacji jest edukacja historyczna. Według zwolenników tej teorii niewiele osób wie, co tak naprawdę oznaczają nazwy ulic. Nie zgodził się z tym Mikołaj Chrzan z Gazety Wyborczej Trójmiasto.
– Jest teraz jakaś zbiorowa akcja, w której te wszystkie monumenty, które nie są cmentarzami powinny zostać usunięte. Wydaje mi się, że to jest dalekie działanie od poszukiwania wspólnego mianownika. Gdyby przyjąć taką narrację, że nie znamy historii, to mielibyśmy do czynienia z sytuacją, że w Polsce faktycznie z zależności od regionu ustawiają się wielkie apele szkolne pod tymi pomnikami i my do końca nie wiemy, co się wydarzyło. Mam wrażenie, że w Polsce dokładnie wiemy, co się wydarzyło i jak skomplikowana jest nasza historia – mówił dziennikarz.
NIEKTÓRE ULICE BUDZĄ WĄTPLIWOŚCI
W Gdyni wciąż obecnie są dwie budzące wątpliwości ulice – Berlinga i Rzymowskiego. Nasz reporter wybrał się na Pogórze, gdzie obie się znajdują, i zapytał o zmiany. – Mieszkam tutaj od urodzenia i tak przyzwyczaiłam się do tej nazwy, że traktuję ją całkowicie odruchowo – nie zastanawiam się, kim był patron. Poza tym, musielibyśmy wymieniać dokumenty. To część historii naszego kraju i nie ma już co tego zmieniać – mówiła jedna z mieszkanek ul. Berlinga.
Inni gdynianie wskazywali, że postać generała Berlinga nie jest jednoznaczna. – To nie tylko członek aparatu rządzącego Polską po 1946 roku, ale również żołnierz walczący w wojnie polsko-bolszewickiej, wcześniej działacz na rzecz niepodległości. Nawet jeśli ktoś nie jest jednoznacznie czarnym charakterem, to nie powód, aby uznać ją za wartą hołdowania i przypominania. Moim zdaniem patronami ulic powinny być osoby, o których chcemy pamiętać – odpowiada Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski.
Po upływie trzech miesięcy od dnia ogłoszenia, samorządy będą miały 12 miesięcy na konsultacje z mieszkańcami i zmianę nazw. Jeśli tak się nie stanie, decyzję podejmie wojewoda. W razie wątpliwości dotyczących interpretacji nazwy, samorządy mogą zwrócić się o pomoc do Instytutu Pamięci Narodowej.
Ustawa nie dotyczy pomników, obelisków i tablic pamiątkowych.
Sylwester Pięta/Wiktor Miliszewski